Stadion przy ulicy Reymonta jest niczym prawdziwy klasztor. Nie mają tam wstępu ani kibice, ani dziennikarze, ani nawet żony piłkarzy. Małżonki graczy Wisły zawracane są na głównej bramie wjazdowej. Czy wiślacy opuszczają obiekty treningowe? Oczywiście. Ale tylko po to, aby zamaskowanym autokarem udać się do jednego z krakowskich hoteli. Będąc tam muszą być maksymalnie skupieni i myśleć jedynie o meczu z Beitarem. O rozmowach z prasą muszą zapomnieć. Zdaniem dziennikarzy "Sportu" osobliwe zachowanie trenerów i piłkarzy Wisły ma na celu odpowiednie przygotowanie do pielgrzymki do Ziemi Świętej. Już niebawem w Jerozolimie spotkają się bowiem z Beitarem. Nie wiadomo, jak zamierzają wykazać wyższość nad rywalem, gdyż o swoich metodach nie poinformowali nikogo. Tym samym nie wypełnili ewangelicznej misji wśród wiernych kibiców.