W poniedziałek polska kadra wyjeżdża na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które odbędą się w japońskim Sapporo. - Skocznia Okurayama nie ma pod tym względem dobrej opinii. Jeśli już ma wiać, to wszystko mi jedno, czy w plecy, czy pod narty, byle nie jak ostatnio - z każdej strony. Marzy mi się konkurs podobny do tych w Titisee-Neustadt, gdzie od początku do końca było sprawiedliwie dla wszystkich - dodał fiński szkoleniowiec. - Adam Małysz na pewno jest wśród kandydatów do medali, podobnie jak jego sąsiedzi w klasyfikacji Pucharu Świata: Anders Jacobsen, Gregor Schlierenzauer, Simon Ammann. Bardzo dobrze skacze Michael Uhrmann. Zdziwiłbym się, gdyby w Sapporo zabrakło ich w czołówce. Adam jest mocny. Bardzo daleko skakał podczas treningów w Zakopanem. Na mistrzostwach w Szczyrku zepsuł skok w serii próbnej, ale to było tylko jedno potknięcie na tyle prób. Na małych skoczniach się zdarza. Naszym celem jest medal dla Adama - podkreślił Lepistoe. - Myślę, że zapowiadanie dwóch medali byłoby nieostrożnością, ignorowaniem tego, co się dzieje. Jest zbyt dużo rzeczy, które mogą nam popsuć plany, a Adam naprawdę ma w tym sezonie pecha. Proszę sięgnąć do wyników, trudno znaleźć taki konkurs, w którym nie miałby choć jednego najdłuższego skoku: w kwalifikacjach, w serii próbnej czy którejś z konkursowych. To oznacza, że moc ciągle jest. A jednak ma mniej zwycięstw, niż powinien mieć - wyznał Lepistoe. - Może sobotni konkurs w Szczyrku tego nie pokazał, ale bardzo dobrze skacze na treningach Robert Mateja. Co najważniejsze, te udane próby powtarzają się bardzo regularnie, a to był dotychczas jego wielki problem. Czekam z niecierpliwością, co Robert będzie pokazywał w Sapporo. Ma taką technikę skoku, że w momencie, gdy wszystko ułoży się, jak trzeba, może skoczyć bardzo daleko. Nawet do czołówki - zakończył Lepistoe.