O sukcesie drużyny z Florydy przesądziła świetna gra w decydującej, czwartej kwarcie, którą wygrali 35:28. Szczególnie dobrze zaprezentowali się Jameer Nelson (28 punktów, 8 asyst i 6 zbiórek) oraz Dwight Howard (28 punktów, 20 zbiórek i 3 bloki). W osłabionej kontuzjami ekipie Lakers 15. w karierze triple- double uzyskał Kobe Bryant (28 punktów, 13 zbiórek i 11 asyst). W decydującym momencie zabrakło mu jednak wsparcia kolegów. Szczególnie rozczarował duet środkowych - Andrew Bynum (14 pkt) i Pau Gasol (13 pkt). Obaj nie radzili sobie z Howardem i w całym spotkaniu zebrali łącznie tylko 12 piłek (odpowiednio 3 i 9). To druga z rzędu porażka Lakers. Po raz pierwszy w historii Magic wygrali oba mecze z "Jeziorowcami" w jednym sezonie. Dzięki temu umocnili się na drugim miejscu w Konferencji Wschodniej, a zarazem mają drugi bilans (32-8) w całej lidze. Lakers (31-8) nadal prowadzą na Zachodzie. Liderami NBA pozostaje ekipa Cleveland Cavaliers, która w piątek pokonała New Orleans Hornets 92:78. "Kawalerzyści" rozpoczęli sezon od 20 kolejnych zwycięstw we własnej hali. W ich szeregach tradycyjnie brylował LeBron James - 29 punktów, 14 zbiórek i 7 asyst. W obliczu kilku kontuzji w składzie trener Cavs Mike Brown zdecydował się na niecodzienną roszadę - James przez znaczną część meczu występował w roli środkowego, ale z zadaniem tym poradził sobie znakomicie. Cavaliers zostali szóstym zespołem, który wygrał pierwszych 20 spotkań w NBA od 1976 roku, kiedy połączyły się ligi NBA i ABA. Ostatnio udało się to Chicago Bulls w pamiętnym sezonie 1995/96.