Gazeta "O Globo" podała na swojej stronie internetowej, że do aresztu trafił w czwartkowy poranek również Leonardo Gryner, dyrektor operacyjny Rio 2016 i "prawa ręka" Nuzmana. To kolejna odsłona prowadzonej od dłuższego czasu akcji "Unfair Play". Brazylijska prokuratura współpracuje w tej sprawie ze swoimi odpowiednikami na karaibskiej wyspie Antigua i Barbuda, we Francji, Wielkiej Brytanii i USA. Z ustaleń prokuratury wynika, że wręczano łapówki w zamian za udzielenie poparcia Rio w głosowaniu na gospodarza igrzysk. Nuzman miał pośredniczyć w negocjacjach między przedsiębiorcami i politykami a członkami Komitetu Wykonawczego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - organu dokonującego wyboru organizatora imprezy. Zdaniem przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, po przeszukaniu we wrześniu mieszkania Nuzmana oraz siedziby COB doszło do prób zatarcia śladów. Dlatego zdecydowano o tymczasowym pozbawieniu wolności tych działaczy. Wydano także nakaz aresztowania biznesmena Arthura Cesara de Menezesa Soaresa, zwanego "królem Arthurem", który miał być - wraz ze wspólniczką Eliane Cavalcante - uwikłany w proceder prania pieniędzy i dopuścić się niegospodarności przy kontraktach związanych z igrzyskami. Soares zbiegł jednak z Brazylii. - Mamy do czynienia z bardzo wyrafinowanym międzynarodowym procederem, opartym w całości na relacjach kompletnie przesiąkniętych korupcją - ocenili śledczy. Zamieszany w sprawę miał być również gubernator stanu Rio de Janeiro Sergio Cabral, który miał wręczyć łapówkę w wysokości dwóch milionów dolarów Senegalczykowi Lamine Diackowi - byłemu szefowi Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) i honorowemu członkowi MKOl. Diack jest też objęty innym śledztwem w związku z korupcją i manipulacjami wynikami testów antydopingowych rosyjskich sportowców. Ta afera doprowadziła m.in. do wykluczenia reprezentantów Rosji z igrzysk w niektórych dyscyplinach. Sam Diack stracił status honorowego członka MKOl.