"Wiara we wroga to Polska metoda" - śpiewa grupa Lady Pank i te słowa pasują jak ulał do sytuacji z Orłami Lozano w Izmirze. Mieli dwóch rywali - Hiszpanów i Holendrów jak na widelcu. Ale w decydujących momentach tie-breaka doświadczeni przecież siatkarze zawodzili, jak nowicjusze. Tylko częściowo usprawiedliwia ich fakt, że grają w osłabionym składzie, a taki Świderski jest na środkach przeciwbólowych. Przez dwa niepowodzenia musimy liczyć na Hiszpanów, bo nic już nie jest w naszych rękach. Jak zareagują podopieczni Marcelo Mendeza? Czy nadstawią głowy za naszych? Gdyby mieli w składzie Rafaela Pascuala, byłoby pewnie łatwiej ograć Oranje, ale go nie ma. W tej sytuacji Polacy będą trzymać kciuki za najlepszego atakującego finału mistrzostw Europy - Guillermo Falascę, czy za środkowego Jose Louisa Molto. Całe szczęście dla naszych, Hiszpanie nie będą mogli sobie pozwolić na kunktatorski dobór półfinałowego przeciwnika. Dzięki niespodziewanemu zwycięstwu Finów nad Niemcami, ostateczny układ w grupie B poznamy dopiero po ostatnim dzisiejszym meczu Turcja - Serbia. Serbowie muszą wygrać, jeśli chcą awansować. Jeśli im się to uda, to wyjdą z pierwszego miejsca. Jeśli przegrają, w półfinale zobaczymy Finów i Niemców. A dla chłopaków Mendeza lepiej chyba grać z teoretycznie słabszymi Finami, niż z Serbami, którzy są faworytami meczu z Turcją.