- Zgłaszam swój akces i mam nadzieję, że trenerzy uwzględnią mnie w swoich planach. Co prawda trasa olimpijskiego wyścigu ze startu wspólnego nie bardzo mi odpowiada i odbędzie się on ledwie sześć dni po zakończeniu Tour de France, to jednak chętnie pomogę kolegom. Może wtedy Matt Goss czy Stuart O'Grady powalczą o medal, najlepiej złoty. A ja podporządkuję się i będę dla nich pracował - powiedział Evans. Cztery dni później kolarze o olimpijskie medale będą rywalizować w czasówce i tam Evans wystąpiłby jeszcze chętniej. - Myślę, że mógłbym się pokusić o bardzo dobry wynik. To będzie 10 dni po zakończeniu TdF, więc nabrałby nieco świeżości, a wyścig we Francji wymaga świetnej dyspozycji w jeździe na czas - podkreślił Australijczyk, który w "Wielkiej Pętli" chce bronić tytułu. Evans boi się jednak, że szkoleniowcy w czasówce postawią na Richiego Porte i trzykrotnego mistrza świata w tej specjalności Micheela Rogersa. - Nie chcę stracić szansy na olimpijski medal. Wiem też, że nie wszyscy muszą podejść ze zrozumieniem do mojego występu w TdF. Zapewniam jednak, że gdybym dostał taką możliwość, następnego dnia po zakończeniu wyścigu w Paryżu w stu procentach skupiam się na igrzyskach - dodał. Obecnie z grupą BMC przebywa na zgrupowaniu w Hiszpanii. Sezon ma zamiar rozpocząć na początku marca startem w Tirreno-Adriatico. W kwietniu powinien wystartować w serii klasyków oraz Tour de Romandie, a na początku czerwca w Dauphine Libere.