Ośrodek ten założył w 2000 roku Tony Adams, który po długiej walce wygrał z alkoholizmem i w ten sposób postanowił pomóc innym sportowcom, których niszczą nałogi. Do tego grona niewątpliwie zalicza się "Gazza", który obok alkoholizmu zmaga się z psychozą maniakalno-depresyjną. W szczerym wywiadzie dla angielskiej stacji "Sky News" Gascoigne opowiedział o momentach zwrotnych w swoim życiu. - Moje serce nie raz się zatrzymywało - przyznał "Gazza" sugerując, że już kilkukrotnie był bliski śmierci. Piłkarz w 2005 roku zakończył sportową karierę grając dla Boston United i choć od jego ostatniego występu w poważnym meczu wielkiej ligi minęło siedem lat, to dalej nie ma wątpliwości, że miał ponadprzeciętne zdolności. - Nikt nawet nie zbliżył się do poziomu, który prezentował - stwierdził "Gazza". Jego karierę zahamował problem z alkoholem i problemy z byłą żoną, Sheryl. Gascogine w wywiadzie wrócił do tamtych wydarzeń. - Kiedy jesteś na kolacji w restauracji i ktoś wyzywa twoją matkę od najgorszych, co zrobiła Sheryl bez żadnego powodu, to może się to nie spodobać - opowiada. - Zgadza się, złapałem ją za ramiona i przystawiłem swoją głowę do jej głowy, ale jej nią nie uderzyłem. Jednak rzuciłem nią o podłogę... Wstydzę się za to, co zrobiłem - mówi 42-letni piłkarz. - Trafiłem na terapię, gdzie siedziałem z kilkunastoma kobietami i opowiedziałem im, co zrobiłem. Kilka z nich mnie zaatakowało, ale przyjąłem to i zaakceptowałem. Mimo to ukończyłem tą terapię - wspomina były gwiazdor Glasgow Rangers. "Gazza" stwierdził też, że czuje się wykorzystany przez syna Regana. Potomek piłkarza kilka miesięcy temu stwierdził, że ojciec oszukał jego i matkę oraz, że jest na krańcu życia, a on nie chce na to patrzeć. - Zrobiłem wszystko, by być z synem. Zabrał mnie kiedyś do szkoły i przedstawił mnie wszystkim. Udowodnił, że to ja jestem jego ojcem, a potem... mnie opuścił. Nie wiedziałem dlaczego. Poczułem się wykorzystany przez własnego syna - przyznał Gascoigne. Bohater Italia '90 zdecydował się też opowiedzieć o swojej próbie samobójczej. W ostatnich chwili wyciągnięto go z hotelowej wanny i odratowano. - Miałem dość, miałem dość wszystkiego... To był łatwy sposób na problemy - wziąć kilka tabletek nasennych, położyć się w ciepłej wodzie, popić tabletki drinkami i po prostu odlecieć - wspominał. - Zadzwoniłem tylko do siostry i powiedziałem, że idę do wanny. Sądzę, że to było dla niej wskazówką. Nie wiem czy to był apel o pomoc, ale miałem już wszystkiego dosyć - powiedział. - Powiedziałem tylko, że zawsze będę ją kochał czy coś w tym stylu i rozłączyłem się. Pobiegłem do wanny i poczułem jak się topię, robię się ospały i wtedy wparowała policja i wyciągnęła mnie z wanny - zakończył Gascoigne, który dla wielu zawodników jest wciąż niedoścignionym wzorem piłkarskich umiejętności.