Borussia z trzema Polakami w wyjściowej jedenastce nie bawiła się na Imtech Arena w badanie sił i zaatakowała od samego początku spotkania. W ciągu pierwszych czterech minut na bramkę Jaroslava Drobnego strzelali kolejno Sven Bender, Robert Lewandowski i Neven Subotić, jednak wszystkie te uderzenia były niecelne. Takiej akcji nie powstydziłby się sam Ronaldo Pierwszą stuprocentową sytuację Lewandowski miał w 12. minucie. Po akcji Shinjiego Kagawy i zagraniu Sebastiana Kehla wyszedł na czystą pozycję do strzału, jednak jego uderzenie w ostatniej chwili wślizgiem zablokował jeden z obrońców HSV. Napór gości nie ustawał i zakończył się golem już cztery minuty później. Kapitalnie w pole karne zagrał Kagawa, który dostrzegł nieobstawionego Kevina Grosskreutza, a ten technicznym strzałem pokonał bramkarza Hamburga. Dosłownie sekundy po wznowieniu gry od środka boiska mogło paść wyrównanie. Dennis Aogo ograł Łukasza Piszczka i dośrodkował na głowę Paolo Guerrero, ale ten nieznacznie chybił celu. Niebawem kolejny strzał poszybował w stronę bramki Mitchella Langeraka, ale i tym razem piłka minęła bramkę Borussii. W 27. minucie dobrym dośrodkowaniem z rzutu wolnego popisał się Jakub Błaszczykowski i o mały włos, a zaliczyłby asystę. Strzał głową Nevena Suboticia sparował jednak Drobny. Kolejna dobra centra Kuby miała miejsce w 31. minucie. Reprezentant polski dośrodkował idealnie na głowę Roberta Lewandowskiego, który skierował piłkę do siatki, ale gol nie został uznany. Arbiter dopatrzył się faulu na jednym z obrońców HSV. Co się odwlecze, to nie uciecze. Swojego 13. gola w obecnym sezonie Bundesligi Lewandowski strzelił w 37. minucie i to po akcji której nie powstydziłby się sam Cristiano Ronaldo! "Lewy" najpierw założył "siatkę" Heiko Westermannowi, wpadł w pole karne, z łatwością ograł Aogo, a następnie leciutko podciął piłkę nad interweniującym Drobnym! Tuż przed przerwą ponownie do siatki HSV trafił Robert Lewandowski, ale arbiter odgwizdał spalonego Kagawy i słusznie nie uznał gola. Druzgoczące ciosy Polaków Demolka hamburskiej drużyny w najlepsze trwała również po przerwie. Na 3-0 podwyższył ładnym strzałem z półwoleja Jakub Błaszczykowski, któremu asystował... Robert Lewandowski. Dla "Kuby" był to pierwszy gol w obecnym sezonie Bundesligi. Kolejna okazja na bramkę dla Borussii nadarzyła się w 64. minucie. Po dośrodkowaniu Bendera w znakomitej pozycji strzeleckiej znalazł się znów Robert Lewandowski, lecz uderzając lewą nogą z pierwszej piłki, kopnął niecelnie. Rozochocony bramką Błaszczykowski nabrał apetytu na drugiego gola. W 74. minucie postraszył Drobnego mocnym strzałem z dystansu, jednak golkiper HSV zdołał złapać piłkę. Chwilę później po akcji Kagawy z Lewandowskim faulowany w polu karnym był Leitner. Arbiter Wolfgang Stark poczekał, jak potoczy się akcja, a następnie podyktował "jedenastkę". Do piłki podszedł Błaszczykowski i pewnym strzałem przy słupku pokonał Drobnego, który rzucił się w zupełnie innym kierunku i mieliśmy 0-4. To jednak nie był koniec bramek Polaków na Imtech Arena. Borussia wciąż grała koncertowo i przeprowadzała genialne akcje. W 84. minucie lewym skrzydłem przedarł się Błaszczykowski, podał do Lewandowskiego, który zagrał z klepki z Grosskreuzem, wyszedł sam na sam z bramkarzem i z łatwością trafił do siatki. HSV był na kolanach, a jego piłkarze nie potrafili w żaden sposób odpowiedzieć rozpędzonej Borussii. Cierpliwość stracili nawet kibice gospodarzy, którzy zaczęli opuszczać trybuny stadionu. Ci, którzy wyszli wcześniej, nie zobaczyli honorowego trafienia Guerrero, który strzelił gola po błędzie Langeraka i ustalił wynik meczu. HSV - Borussia Dortmund 1-5 - zobacz pełny raport meczowy Bundesliga: Wyniki, terminarz, tabela i strzelcy