Ciasny plac gry, pięciu na pięciu i komenda Rafała Janasa (drugi trener): - Panowie, gramy na góra trzy kontakty z piłką. Gwizdek. Trzy wymiany podań i strzał z dystansu. Piłka grzęźnie w okienku, choć bramkarz wyciągnął się jak długi. Tak do starcia z Ruchem na Stadionie Śląskim szykuje się Wisła, tak gole zdobywa Paweł Brożek. Z nowym wigorem, po dwóch dniach "leniuchowania". Śląski. - Grałem tam dwa razy. Ostatni mój występ w Chorzowie zapamiętał pewnie Petr Czech. Wcześniej wystąpiłem przeciw Kolumbii, ale ten mecz był mniej udany, niż przeciw Czechom. Ale nie ma co ukrywać, że Śląski to bardzo fajny stadion i przede wszystkim bardzo dobra płyta będzie tam - zaciera ręce Paweł. Cztery czerwone kartki w dwóch meczach w odstępie czterech dni. Wisła ma problem - jak wytrwać do końcowego gwizdka w pełnym składzie. - Jakoś nigdy nie dostałem w życiu czerwonej kartki. Jestem grzeczny - śmieje się "Brozio". Zupełnie poważnie dodaje: - Powinniśmy się szanować, ale ostatnio różnie z tym bywa. Kiedyś było z tym różnie, ale teraz staram się nie wdawać w dyskusje. Wyznaję zasadę, że sędzia też jest człowiekiem. Jeśli już protestuję to wołam: "Panie sędzio! Faul!" Przyczyn czerwonych kartek Paweł dopatruje się też gdzie indziej: - Wiadomo też, że nie tak miała wyglądać ta jesień. Zwłaszcza jeśli chodzi o europejskie puchary. Pewnie złość w nas kipi przez to, że nam nie idzie tak jak rok temu. Dlatego trzeba się do tego przyzwyczaić. Czy bezwzględne karanie czerwonymi kartkami to sygnał od sędziów, że nie ma taryfy ulgowej wobec mistrzów Polski? - Oni sygnały nam dają przez całą jesień. Paru karnych nam nie gwizdnęli - uważa Brożek. Śląsk zatrzymał Wisłę, bo m.in. chciał się zrehabilitować po porażce z Legią. - Jesteśmy gotowi na to, że po porażce z Legią Ruch zagra jeszcze agresywniej, niż z legionistami. Na pewno chorzowianie są w dołku i nie zdobywają punktów. Ale my też po przegranej we Wrocławiu podejdziemy do tego meczu ze sportową złością. Jasne, jesteśmy trochę osłabieni, ale to my jesteśmy faworytami. Nie będzie "Baszcza", ani Radka Sobolewskiego. Nie ma co ukrywać - jest kłopot. Mam jednak nadzieję, że ci którzy ich zastąpią, staną na wysokości zadania - opowiada Paweł. - Jeżeli będę miał sytuację, a wierzę, że tak będzie, to będę chciał ją zamienić na bramkę. Stadion duży, raczej nie zapełni się, ale kibice nasi i ci z Chorzowa postarają się o dobra atmosferę - ma nadzieję. Michał Białoński, Kraków