Remis ze słabą kadrowo Polonią Bytom i porażka u siebie z Lechem Poznań w ćwierćfinale Pucharu Polski - to dla każdego fana "Białej Gwiazdy" koszmary na przedwiośnie. Ale nie tylko dla kibiców, również dla piłkarzy robi się nieciekawie, a w szatni "elektrycznie". - Nie tak wyobrażaliśmy sobie początek wiosny. Jesteśmy jednak dobrej myśli. W następnych mecz musimy grać tak, jak w pierwszej połowie meczu pucharowego, gdy wybiliśmy wszystkie atuty Lechowi - podkreśla "Brozio". Problem w tym, że wiślacy nie poradzili sobie ze słabszą - bytomską Polonią, a teraz przed nimi trzeci zespół ekstraklasy - Polonia Warszawa. - Na mecz z "Czarnymi Koszulami" musimy wyjść zdeterminowani. Inaczej sobie tego nie wyobrażam. A jaki będzie wynik, to zobaczymy już po meczu - mówi Paweł. Czy strata doświadczonego stopera Clebera (na dniach będzie sprzedany do Tereka Grozny) nie ubodła wiślaków? - To decyzja trenera, klubu i Clebera. My doszliśmy do wniosku, że nie będziemy o tym rozmawiać. A Cleberowi życzę wszystkiego najlepszego w nowym klubie - stwierdził. Dlaczego Wisła wygląda słabo technicznie i nie potrafi tak szybko wymieniać piłki jak Lech? - Zobaczymy. Co mecz gramy w innym zestawieniu. Przez to ciężko nam się zgrać. Lech faktycznie miał fragmenty bardzo fajnej gry tutaj na Wiśle. Lechici dobrze wymieniali piłkę, ale w pierwszej połowie nie istnieli. Obyśmy w meczu z Polonią wypadli przez cały mecz tak dobrze, jak z Lechem do przerwy - ma nadzieję "Brozio". Wisła ma pięć punktów straty do lidera. Czy limit strat nie jest wyczerpany? - Nadal wierzymy w obronę tytułu mistrzowskiego i tak do tego podchodzimy. W meczu z Polonią będziemy musieli wygrać - mobilizuje siebie i ekipę Paweł Brożek. Michał Białoński, Łukasz Piątek, Kraków