"Brazylia zajęła dopiero czwarte miejsce, ale to w niczym nie umniejsza klasy tego zespołu - powiedział Tietiuchin. - Obrońca tytułu dalej pozostaje faworytem turnieju olimpijskiego. Giba, Dante Amaral, Gustavo i ich koledzy dalej pozostają zawodnikami wielkiego formatu". Siergiej Tietiuchin dodał: "gospodarze choć nie grali w Rio de Janeiro najlepiej, ale ich klasę doskonale znamy. Z USA stoczyli fantastyczny mecz. Gdyby oba zespoły wyszły następnego dnia na parkiet wynik mógłby być odwrotny". W Rio de Janeiro została przerwana seria zwycięstw Brazylii, uważanej za jedną z najlepszych drużyn w sportowej historii gier zespołowych. Brazylijczycy przegrali w Belo Horizonte w finale Ligi Światowej w 2002 roku i od tego czasu zwyciężali we wszystkich największych międzynarodowych imprezach. W sobotę w półfinale przegrali z USA 0:3, a dzień później z Rosją 1:3 w spotkaniu o trzecie miejsce. Siergiej Tietiuchin dodał, że finał w 2002 roku zapamiętał przede wszystkim z powodu 25 tysięcy widzów na trybunach. "Nigdy wcześniej, ani później nie grałem przy takiej widowni, która stworzyła niesamowitą atmosferę - powiedział przyjmujący ekipy Rosji. - Wówczas w pierwszym secie uciszyliśmy gorący doping tych kibiców. Cieszę się, że w części to nam udało się w niedzielę". Za niecałe dwa tygodnie rozpoczną się igrzyska olimpijskie. "Na pewno nasza forma będzie wzrastać - mówi Tietiuchin. - Lecimy do Pekinu, a tam wszystkie przygotowania, myśli szkoleniowe zostaną zweryfikowane. Podkreślam jednak, że w męskiej siatkówce Brazylijczycy, to dalej Brazylijczycy". W turnieju olimpijskim w Pekinie w jednej grupie zagrają Brazylia, Egipt, Niemcy, Polska, Rosja i Serbia, a w drugiej - Bułgaria, Chiny, Japonia, USA, Wenezuela oraz Włochy. Po cztery najlepsze drużyny awansują do ćwierćfinału.