"Czasami jeden słabszy mecz i przegrana w żeńskiej siatkówce powoduje rozpad kolektywu. Zespoły kobiece zawsze nakręcają się wynikami. Czasami nawet robią więcej niż się trenerzy spodziewają" - ocenił w rozmowie z PAP. Polki po dwóch wygranych z Hiszpanią (3:2) i Chorwacją (3:0) i przegranej z Holenderkami (0:3) awansowały do drugiej rundy z trzema punktami. W kolejnej fazie spotkają się odpowiednio z Belgią, Rosją i Bułgarią. "Tu już nie ma słabych drużyn. Mamy mocną grupę i myślę, że nie wolno analizować. Dziewczyny muszą w każdym meczu wygrywać. To wzmocni ich też mentalnie. Bardzo bym chciał, żeby się do tego stopnia nakręciły, by nabrały skrzydeł. Najważniejsze, żeby wygrywały. Nieważne w jakim stylu" - dodał Bosek, który uważa jednocześnie, że ważnym ogniwem będą także kibice. "Teraz publiczność będzie dla nich wzmocnieniem. Najtrudniejszy był pierwszy mecz. One przy takim dopingu jeszcze nie grały i to było bardzo dobrze widać. Wygrana tylko 3:2 z Hiszpankami to nie był wynik braku formy, tylko paraliżu publicznością. Z Chorwacją było już znacznie lepiej, przyzwyczaiły się już. Na początku deprymowało je jakieś złe zagranie, patrzyły na widownię. Teraz jednak widzą, że kibice są z nimi bez względu na to. To bardzo ważne, by miały nadal wsparcie" - powiedział Bosek.