- Nie dlatego że przegraliśmy, ale dlatego jaki był styl tej porażki. Najbardziej znamienne było to, co stało się po stracie pierwszej bramki. Zamiast rzucić się na nich i próbować odrobić stratę, wciąż graliśmy tak samo. Nawet nie próbowaliśmy być agresywni - dodał Boruc. Najważniejszym zadaniem przed jakim stoi teraz Paweł Janas jest odbudowanie morale drużyny przed meczem z Niemcami. Polacy nie mogą przegrać, jeśli marzą o wyjściu z grupy. - Nie trzęsę portkami przed Miroslavem Klose i Lukasem Podolski. Każdy napastnik jest taki sam, każdy może dobrze strzelić, a ja zawsze mogę obronić - stwierdził 26-letni zawodnik. Zdaniem Boruca, zrzucanie winy na ustawienie zespołu jest tanią wymówką. - Tak jak ta, że jesteśmy "zajechani" fizycznie. Ja się czuję dobrze, zapieprzamy na treningach aż miło. Brakuje nam za to piłkarskiego cwaniactwa, mocnego polskiego charakteru, chamstwa. Aby w piłce odnosić sukcesy, trzeba być sukinsynem. Powinniśmy wziąć się w garść, a nie być jak ta bida, co coś tam zrobiła i piszczy - wyznał były piłkarz Legii Warszawa. - Już nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie odegram się na Niemcach. Irytujące są żarty, jakie robią sobie z Polaków. Jestem wesołym facetem i też lubię się wygłupiać, ale bez przesady. Ostatnio napisali, że doskonale znają polską reprezentację, bo większość z nas już kiedyś u nich pracowała, sprzątając mieszkania. Co za... Aż nie chcę mówić, bo mi się takie słowa na usta cisną, że ich nikt nie zacytuje - mówił Boruc. <a href="http://ms2006.interia.pl/wyniki#n1">Zobacz wyniki i tabelę grupy A</a> <a href="http://ms2006.interia.pl/galerie/">Zobacz galerie zdjęć z mistrzostw świata</a>