- Od pięciu lat, odkąd jestem w Polsce, czekam na spotkanie reprezentacji z dwóch bliskich mi krajów. Lepszą drużynę mają jednak Czesi i to oni są faworytem, co zapewne udowodnią na boisku - powiedział Mynar. Jak podkreślił były zawodnik Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski "z drugiej strony wiadomo, że kilkadziesiąt tysięcy ludzi na stadionie w Chorzowie potrafi stworzyć świetną atmosferą i publiczność będzie dwunastym polskim piłkarzem. Na początku obecnego stulecia Mynar w barwach Sparty Praga występował w Lidze Mistrzów, razem m.in. z obecnymi kadrowiczami - Petrem Cechem, Zdenkiem Grygerą i Liborem Sionko. - Potem w Sparcie grał jeszcze Radek Sirl, zdobywca Pucharu UEFA z Zenitem Sankt Petersburg. Kontakt utrzymuję tylko z Grygerą, chociaż znacznie częściej dzwonią do siebie nasze żony - dodał 34- letni Mynarz. Polska ekstraklasa ma przerwę, dlatego zawodnik stara się wykorzystać ją z pożytkiem dla rodziny. "Mam okazję pobyć z dziećmi. Siedmioletni syn poszedł w tym roku do czeskiej szkoły i nie widuję go codziennie. Już kopie piłkę. Córka jest za mała na uprawianie sportu, ma dwa latka" - powiedział. Mynarz interesuje się występami polskiej kadry i nie ma złudzeń, że trener Leo Beenhakker w bramce ponownie postawi na Artur Boruca. - Dlaczego? Bo jest lepszy od Łukasza Fabiańskiego - stwierdził czeski defensor. Z uwagą śledzi także poczynania praskiej Sparty. - Niestety, nie idzie tej drużynie, a pracę stracił trener Laviczka, którego bardzo lubię. Kiedy ja broniłem barw Sparty, on był asystentem głównego szkoleniowca. To bardzo dobry człowiek, jednak jak nie ma wyników, to i trenerzy są zmieniani. Mam nadzieję, że zespół wyjdzie z kryzysu, bo jak na razie nie ma ani wyników, ani gry - mówił Mynarz na temat wicemistrza Czech, który na krajowym podwórku wyraźnie przegrywa z innym stołecznym klubem - Slavią. Rozmawiał Radosław Gielo