"Miałem obawy o wynik, to normalne. Dawno nie widziałem tak dobrze grających Niemek, szczególnie w obronie" - dodał włoski szkoleniowiec biało-czerwonych. Zmiany przeprowadzone przez Bonittę okazały się strzałem w dziesiątkę. Bardzo dobra gra Marii Liktoras, a zwłaszcza Anny Podolec, która w tie breaku spisała się wręcz fenomenalnie. "Wiedziałem, że Niemki się Maszy boją. Myślę, że to był dobry ruch. W tym przełomowym, czwartym secie była znakomita. Przy tym ona wnosi tyle spokoju. Zimna krew decyduje o wygranych. Niemki nie wytrzymały nerwowo, a Polki raz jeszcze pokazały, że mentalnie są bardzo mocne. Nie można ich złamać. Nawet jak grają słabiej i przegrywają, potrafią się podnieść i zadać ostatni cios. Zastąpiłem Annę Barańską ponieważ Niemki atakowały przez jej blok. A Podolec ma 193 cm wzrostu i z nią trudniej sobie poradzić" - tłumaczył Bonitta. Po spotkaniu szkoleniowiec Niemek Giovanni Guidetti narzekał na pracę sędziego. Włoch za krytykowanie decyzji arbitra zobaczył w czwartym secie żółtą kartkę. "Być może dwie decyzje były wątpliwe. Nie wiem. Czasami tak się zdarza, ale w tym meczu nie to było najważniejsze. Giovanni słusznie też zauważył, że mamy bardziej wyrównany skład. Powiedział, że dawno nie widział, by te, które wchodzą z ławki, zadecydowały o losach spotkaniach. Miał na myśli Maszę i Anię Podolec" - stwierdził Bonitta. Dzięki wygranej nad Niemkami polskie siatkarki praktycznie zapewniły sobie awans do półfinału turnieju w Halle. "Zawsze lepiej awansować z pierwszego miejsca. Nie ma sensu kalkulować na tym poziomie, bo to się nigdy nie opłaca" - zakończył Bonitta. W czwartek Polki mają dzień przerwy, a w piątek zmierzą się w swoim ostatnim meczu grupowym z Turcją.