Przed nastaniem ery Bońka finał krajowego Pucharu był wydarzeniem przeciętnym, czasem smutnym, a innym razem bardzo smutnym. W maju 2008 roku, w Bełchatowie, w obecności ledwie pięciu tysięcy ludzi, doszło do burt z udziałem fanów Legii i Wisły Kraków. W kwietniu 2012 r., na ostatni organizowany przez PZPN Grzegorza Laty finał Pucharu Polski, w Kielcach przyszło 10 tys. ludzi, a Legia ograła Ruch 3-0. Boniek od początku miał ideę, by krajowy finał odbywał się w dniu Święta Flagi Narodowej, 2 maja, zawsze na Stadionie Narodowym. Za pierwszym razem Narodowy okazał się być niedostępnym dla finału PP, więc rozegrano mecz (Wrocław) i rewanż (Warszawa) - w sumie obejrzało je 65 tys. kibiców, dwumecz wygrała Legia ze Śląskiem 2-1. Dwa lata temu, w historycznym finale, rozgrywanym na Narodowym, Zawisza pokonał Zagłębie Lubin, w obecności 37 tys. ludzi. Rok temu było jeszcze lepiej: na starcie Legii z Lechem przyszło ponad 45 tys. ludzi! Takiej frekwencji nie ma żaden inny mecz polskiej piłki klubowej! W tym roku bilety na finał PP rozeszły się w mgnieniu oka. Do wolnej sprzedaży trafiło 10 tys. wejściówek, bo pozostałe dystrybuowano w zainteresowanych klubach, czy wśród uczestników Turnieju o Puchar Tymbarku - największej tego typu imprezy w Europie. Przez pierwszą godzinę sprzedaży tych 10 tys. wejściówek, serwis rozprowadzający je miał ponad milion odsłon, przez co padły mu serwery. Gdy je postawiono do ponownego użytku, okazało się, że jest już po zabawie i kibice podejrzewają, że trafiły do "koników". PZPN uspokaja, że nic takiego się nie stało, bo konieczne było podawanie numerów PESEL itd. Związek zamierza ścigać ewentualne przejawy spekulacji i rozprowadzania biletów po wyższej od nominalnej cenie. Cena, to kolejna ważna sprawa. Jeszcze niedawno, na stadion mieszczący 55 tys. widzów bilety kosztujące 15-20 zł nie wydawały się być tanimi. Gdy do finału dotarły dwie najlepsze polskie drużyny - Lech i Legia, tak się jednak okazało. Boniek zapowiedział jednak, że przez trzy lata, w ramach promocji marki finału Pucharu Polski, nie będzie żadnej podwyżki i tak też zrobił. Ci, którzy nie zdołali kupić biletu, uważają, że PZPN wyłożył się na organizacji finału Pucharu Polski. Fakty są jednak takie, że na meczu klubów, które średnią frekwencję mają poniżej 20 tys., przyjdzie ponad 50 tys. kibiców!