Jeszcze się nie zaczęło, a już się skończyło. Jagiellonia nie dała rady drużynie z kraju, gdzie, kilka lat temu nikt nie wiedział, że istnieją europejskie puchary. Drużyna chwalona i doceniania w Polsce kompletnie zawiodła. Dlaczego tak się stało? Prawd jest kilka, każdy ma swoje teorie. Przeważają słowa - blamaż, kompromitacja, wstyd, nieudolność... Mnie się wydaje, że problem jest trochę głębszy i dotyczy całej polskiej piłki. U nas nic nie jest zaprogramowane. Zdarzenia mają charakter przypadku, a potem dorabia się do tego teorię. Jak to możliwe, że Lech potrafi rządzić w Lidze Europejskiej, a w Ekstraklasie kompletna katastrofa. Budowa drużyny trwała sześć miesięcy, a teraz zaczynają się kolejne cięcia. Piłkarzy w naszym kraju traktujemy, jak wielkich fachowców w swojej branży, a tak naprawdę, to tylko wielcy przeciętniacy. Podniecamy się rynkiem transferowym, powrotami naszych zawodników do kraju, tylko po co oni to robią? Dla kariery? Ależ skąd! Chodzi im tylko o wyduszenie jeszcze kilku groszy. W reprezentacji Polski grają, albo mogą grać wszyscy, którzy mają na to chęć. Mamy pseudo-Polaków, którzy najpierw śnili i marzyli o grze reprezentacjach Francji, Niemiec, Anglii czy innych, a gdy furtka tam im się zamknęła, to zaczęli manifestować swoją polskość. Fałsz i obłuda. Czysta kalkulacja i prywatny marketing. Kto nad tym panuje? Nikt. Ostatniemu, który niedawno zgłosił akces i chęć gry w reprezentacji, zamiast powiedzieć - "stop chłopcze, wolimy przegrać bez ciebie", zaczynamy pomagać w przygotowaniu dokumentów. Doszło nawet do tego, że piłkarz otwarcie mówi, kiedy ewentualnie przyjdzie i zadebiutuje. Czyli sam siebie powołuje! Jagiellonia to tylko odbicie, tego co się generalnie dzieje w polskiej piłce. Czasami sobie myślę - szkoda, że musimy grać w europejskich pucharach. Kiedy bawimy się między sobą, dobrze to nawet wygląda. Są znakomite telewizje, wielkie tytuły w gazetach, wywiady, zapowiedzi meczów. Wszystko się kręci i podnieca. Są coraz lepsze stadiony i więcej publiczności. Spotkania pucharowe tylko przeszkadzają. Pokazują nam, jak bardzo emocjonujemy się wirtualnym produktem i jak daleko jest nam do wielkiej piłki. Oczywiście czasem jak ostatnio Lech Poznań ktoś zrobi miłą niespodziankę i chwała mu za to. Ale co to zmieni? Czym my się tu naprawdę podniecać? Jesteśmy k... słabi i cześć. Promujemy przeciętność i przeciętniaków. Dobrych dyrektorów sportowych można policzyć na palcach jednej ręki. Chwała i aplauz tylko dla właścicieli klubów, którzy mają jeszcze chęć i wolę wydawania własnych pieniędzy. *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.