"Belgowie próbowali wówczas naśladować Holendrów i grać futbol totalny, ale mieli gorszych piłkarzy. Dzięki ich taktyce miałem więcej swobody i więcej sytuacji do zdobycia bramek. Niektóre wykorzystałem" - dodał "Zibi". 17 listopada podopieczni Leo Beenhakkera zmierzą się z Belgią na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Zwycięstwo w tym spotkaniu zapewni biało-czerwonym historyczny awans do mistrzostw Europy. "Obecna reprezentacja to piłkarze, którzy mają reputację dobrych rzemieślników i tworzą zgraną grupę. Wirtuozami nie są, ale ich siła tkwi w zespole. O ile grają w swoich klubach. Przez swoje ograniczenia nie mogą jednak ustabilizować formy na przewidywalnym poziomie. Obok wygranych meczów z Portugalią i Belgią były też potknięcia z Finlandią i Armenią. To jednak wystarczyło, by być na pierwszym miejscu w grupie. Trzeba to wykorzystać. Belgowie będą dla nas wygodnym rywalem. To zespół, który można ograć na samej ambicji - zamęczyć, zabiegać. Atutem będzie także 40-tysięczna publiczność na Stadionie Śląskim. Kilka takich meczów w swojej karierze grałem - na tym stadionie i przy takiej widowni. Nie przypominam sobie, abym choć raz przegrał..." - stwierdził jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii.