W marcu wybierzemy nowego prezydenta UEFA. Będzie nim Michel Platini. 22 grudnia 2010 roku upłynął termin zgłaszania kandydatur. Nikt nie miał odwagi zgłosić się, żeby walczyć z Platinim. Czyli krótko mówiąc, na marcowym kongresie w Paryżu znowu będą brawa i owacja na stojąco, a Michel Platini będzie sprawował rządy przez kolejne cztery lata. Dużo więcej emocji będzie przy wyborze ośmiu nowych członków Komitetu Wykonawczego UEFA. Jest to ciało składające się z szesnastu ludzi i zostało skomponowane tak, że mandaty nie wygasają wszystkim jednocześnie. Co dwa lata wybiera się ośmiu nowych przedstawicieli. 22 stycznia tego roku upłynął termin zgłaszania kandydatów do tego Komitetu. PZPN zgłosił prezesa Grzegorza Latę. Będzie on jednym z dwunastu działaczy ubiegających się o osiem miejsc. Prawdę mówiąc, konkurencja wcale nie jest nieprawdopodobna i zobaczymy, czy nasz polski kandydat spodoba się i znajdzie się w ósemce. Żartując, można powiedzieć, że tym razem kolega Kazimierz Greń nie będzie robił kampanii Grzegorzowi. Jak to się skończy? Poczekajmy do 22 marca. Do tej pory Polska miała jednego przedstawiciela w Komitecie Wykonawczym. Było to dawno temu, a człowiek ten nazywał się Leszek Rylski. Lato uwierzył, że ma szansę zostać drugim Polakiem w tym ważnym gremium. Na pewno wzmocniłoby to jego pozycję przede wszystkim w kraju. Ale najpierw trzeba zmieścić się w ósemce. Życzę Lacie wszystkiego najlepszego, ma teraz trochę czasu, by podreperować przede wszystkim swoje umiejętności językowe, które są bardzo istotne w tak zacnym gronie. Komunikatywność i bezpośredniość w kontaktach z innymi członkami Komitetu Wykonawczego jest rzeczą podstawową. W Polsce natomiast przypomniało nam się, że zostało już tylko 500 dni do Euro. Są "speeche", manifesty, spotkania, konferencje. Z Platinim uczciliśmy tę rocznicę grając w golfa na rzymskich polach. Nie chcąc nikomu dokuczać, ani przeszkodzić w świętowaniu, chciałbym jednak wspomnieć o jednym małym, ale dla mnie ważnym mankamencie. Euro to promocja Polski, Polaków, naszego kraju, gospodarki i słynnej gościnności - wszystkiego, co polskie. A ja, kiedy przyjeżdżam do kraju, to tego Euro jakoś jeszcze nie czuję. Nie widać go na ulicach, outdoorach, plakatach. Tu trzeba zrobić jak najwięcej i jak najszybciej. Nie widziałem ani jednego polskiego samolotu, który reklamowałby Euro, na żadnym lotnisku nie widziałem plakatów, żadnych reklam. Weźmy się więc do roboty! Przecież stare przysłowie mówi: "jak nas widzą, tak nas piszą". Dyskutuj na blogu Zbigniewa Bońka *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2. Dyskutuj ze Zbyszkiem Bońkiem na jego blogu - Zapraszamy!