- W ostatnim meczu Ligi Mistrzów w Chambery spisali się rewelacyjnie, więc nic dziwnego, że o niespodziankę z naszej strony może być trudniej niż w spotkaniu z niemieckim Rhein-Neckar Loewen - powiedział Wenta. Trener kielczan oglądał nie tylko mecz Veszpremu z mistrzem Francji, ale dobrze zna i ogromnie ceni trenera sobotnich rywali Vive, Lajosa Mocsaia, który kiedyś był jego klubowym szkoleniowcem, gdy Bogdan Wenta grał w niemieckim TuS Nettelstedt. Dlatego kierownictwo Vive robi wszystko, by zawodnicy byli jak najlepiej przygotowani do każdego spotkania wyjazdowego. Stąd decyzja klubu, iż przy wyjazdach na te mecze korzystają z samolotów, a kierownictwo i kibice jadą samochodami i autokarami. W piątek rano piłkarze odlecieli z Okęcia do Budapesztu, skąd autokarem udali się do Veszpremu, gdzie wieczorem przewidziany jest trening w hali Arena (mogącej pomieścić na trybunach 4500 widzów). Trener Wenta ma kłopot jedynie z Pawłem Podsiadło, narzekającym na stłuczony podczas zwycięskiego meczu ligowego w Głogowie bark. Być może, że jednak zagra w sobotę. Pozostali piłkarze poza drobnymi urazami są do dyspozycji trenera. Zapowiada się więc ostra walka w hali "Arena". Gospodarze będą chcieli odrobić stratę, jaką była porażka Veszpremu w pierwszym meczu LM w Niemczech. Kielczanie liczą na urwanie punktu piłkarzom Veszpremu, stawianym w roli faworytów. Wygrali oni dziesięcioma bramkami w środę mecz ligowy z Kecskemetem. W zespole Vive jest dwóch zawodników, Piotr Grabarczyk i Patryk Kuchczyński, którzy grali w sezonie 2003/2004 z węgierską drużyną, występującą wówczas pod nazwą Fotex - oba mecze LM kielczanie przegrali 24:31 i 30:41. Spotkanie w sobotę poprowadzą sędziowie ukraińscy, na trybunach zasiądzie około 200-osobowa grupa kibiców Vive. Vive zajmuje w tabeli Grupy B drugie miejsce z 3 pkt (zwycięstwo nad Gorenje Velenje i remis z Rhein-Neckar), a Veszprem jest trzeci z 2 pkt (porażka z Rhein-Neckar i wygrana z francuskim Chambery).