To jego córki są głównymi faworytkami trwającego w Londynie wielkoszlemowego Wimbledonu - przecież Venus broni tytułu wywalczonego po zwycięstwie nad Sereną. "Czy Wimbledon wygra w tym roku Venus czy Serena? Nie wiem, naprawdę nie wiem, choć nie wykluczam, że możemy zobaczyć kolejny rodzinny finał. Niczego bym jednak nie przesądzał, bo trawa jest w tym roku wolniejsza niż zwykle. Wolniejsza i przez to sprzyjająca bardziej innym zawodniczkom. W tym sezonie jest około dziesięciu dziewczyn, które są w stanie wygrać ten turniej" - stwierdził tata Williams. "W przyszłości mistrzyniami mogą tu też zostać Agnieszka i Urszula Radwańskie. Muszą tylko nauczyć radzić sobie z presją, mediami, czasami ich nachalnym wręcz zainteresowaniem" - powiedział. "Obserwuję je od kilku lat i widzę, jak się pięknie rozwijają. Bóg dał im talent. Patrzę też na ich tatę, który trenuje z nimi tak ostro, by wprowadzić je do pierwszej dziesiątki. Tacy właśnie muszą być rodzice: zaangażowani, motywujący, pomagający. Szczególnie na początku kariery, gdy swoje dzieci powinieneś cały czas popychać do przodu. A na własnej skórze przekonałem się, ile zajęć mają ojcowie zajmujący się na co dzień uprawiającymi sport siostrami" - dodał Richard Williams.