- Nie żałuje pan, że w tym roku nie wyznaczono w tym roku jazdy indywidualnej na czas? - Szkoda, że nie będzie czasówki i nie chodzi tu tylko o mnie, ale o wszystkich polskich zawodników, którzy mogliby się pokazać przed polską publicznością. - Jak pańska forma? Po Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków nie przemęczał się pan specjalnie na innych imprezach. - Trochę ze mnie zeszło powietrze po triumfie w WSiO, ale najważniejsze jest to, że udało się wcześniej wygrać kilka ważnych wyścigów. Odpocząłem trochę i na Słowacji moja dyspozycja była już bardzo dobra. Byłem drugi na czas i zająłem najwyższe miejsce z Polaków w klasyfikacji generalnej. Ten wynik cieszy mnie szczególnie, bo etapy na Słowacji były bardzo ciężkie, z bardzo wymagającym podjazdami. - Jaki wyznaczył sobie pan cel na Tour de Pologne? - Tegoroczne etapy są bardzo długie i akcje zawiązane w początkowej części trasy mają małe szanse powodzenia. Nie będę więc atakować tyle, co przed rokiem. Nic mi to wtedy tak naprawdę nie dało, a strasznie się wyjechałem i później na mistrzostwach świata pojechałem tragicznie. W tegorocznym Tour de Pologne będę chciał się nastawić na klasyfikację generalną, bo jest sześć płaskich i jeden górski etap, na którym też podjazdy nie są śmiertelnie strome. Mój plan jest taki, żeby zaatakować na jednym z pierwszych etapów, wygrać kilka lotnych premii, zdobyć kilka sekund bonifikaty i wrócić do peletonu. W kolejnych dniach wystarczy jechać w peletonie i nie tracić dużo do najlepszych, taka jazda może dać mi miejsce nawet w pierwszej dziesiątce. - Jeśli walczy pan o klasyfikację generalną to znaczy, że będzie pan liderem kadry Polski? W sumie w tej drużynie jedzie 8 liderów, gdyż każdy z was pełni taką funkcję w swoich drużynach klubowych. - O tym, na kogo będziemy jechać, zadecyduje na pewno selekcjoner Piotr Wadecki. Moim zdaniem największe szanse na dobry występ ma Dariusz Baranowski, który ma już na swoim koncie aż trzy triumfy w tym wyścigu. Jeśli cała drużyna byłaby mu podporządkowana, mógłby pokusić się nawet o czwarte zwycięstwo. - Mówił pan wcześniej o etapie do Zakopanego, że nie ma tam wielkich gór. Czy robiliście tam rekonesans trasy? - Przed wyjazdem na Słowację spędziliśmy trzy w dni w Zakopanem, ale specjalnego rekonesansu nie przeprowadzaliśmy. Jeździliśmy jednak po tych okolicach i podjazdy rzeczywiście nie są tak ciężkie, jak wynika to z profilu. Nie można jednak zakładać, że nie będzie tam dużych różnic czasowych, bo wszyscy będziemy mieli w nogach kilka długich etapów. Dodatkowo jeśli dojdzie fatalna pogoda, to może być różnie. - Jak spędzi pan ostatnie dni przed wyścigiem? - W zasadzie będą to same spokojne przejażdżki, a w czwartek jestem umówiony na trening za motorem. Chcę jeszcze popracować trochę nad szybkością. Źródło: www.pro-cycling.org