<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-ms-2010-rpa-18-finalu,cid,689">Zobacz sytuację w 1/8 finału MŚ</a> Wszystko odbyło się tak jak 44 lata temu. Tylko na odwrót. W finale mistrzostw świata w Anglii napastnik gospodarzy Goeff Hurst trafił piłką w poprzeczkę, ta odbiła się od ziemi, wyszła w pole, ale sędzia, który nie mógł widzieć, czy przekroczyła linię bramkową, gola uznał. Niemcy żyli w poczuciu krzywdy dekadami, dopiero kilka lat temu badania speców od balistyki wykazały, że bramka paść wtedy nie mogła. Wczoraj, w boju o ćwierćfinał MŚ w RPA, w okresie najlepszej gry Anglików, kiedy zdobyli gola na 2-1, Frank Lampard trafił piłką w poprzeczkę, ta odbiła się za linią bramkową, czego nie zauważył sędzia. Powtórki nie zostawiły cienia wątpliwości: gol był. Gdyby nie pomyłka arbitra: wynik brzmiałby 2-2 i goniący od stanu 0-2 gracze Fabia Capello dostaliby wielki zastrzyk energii na drugą połowę. - Popełniliśmy w tym meczu wiele błędów, ale ten największy popełnił sędzia - mówił Włoch. Aż trudno uwierzyć, że FIFA wciąż nie zdecydowała się na wykorzystywanie fotokomórki, pozostawiając wszystkie decyzje w rękach bezradnego arbitra. Zobacz nieuznanego gola: Gol ukradziony Lampadrowi nie zmieni faktu, że Anglia poniosła najcięższą porażkę w historii mistrzostw świata (1-4). Tym bardziej upokarzającą, że w tak prestiżowym meczu - kiedy po 44 latach rozczarowań zakochany w drużynie narodowej angielski kibic znów miał wielkie marzenia. Nadzieje legły w gruzach, a kilku graczy tak wybitnych jak Gerrard, A. Cole, Terry, i przede wszystkim Wayne Rooney nie zrobiło właściwie nic, by zapobiec nieszczęściu. Kiedy kilkanaście tygodni temu rozpędzony napastnik Manchesteru United (26 bramek w sezonie Premier League) doznał kontuzji, w Anglii wybuchła histeryczna dyskusja, że drużyna Fabio Capello nie będzie w stanie zdobyć tytułu mistrza świata bez niego. Rzeczywistość jest dla Anglików brutalna: ten zespół nie był w stanie sięgnąć po Puchar Świata ani bez Rooneya, ani z nim. Forma napastnika United w RPA była nawet gorsza niż całej drużyny. Anglicy opuszczają Afrykę w poczuciu, że to, czego oczekiwali od Capello było niemożliwe do spełnienia. W czterech meczach mistrzostw Anglicy uciułali zaledwie trzy bramki (powiedzmy nawet, że cztery). Równie kuriozalny błąd sędziów wpłynął na przebieg meczu Meksyk - Argentyna (1-3). Gdy Carlos Tevez zdobywał pierwszego gola był na dwumetrowym spalonym. Roberto Rosetti skonsultował się nawet z liniowym, ale wolał skrzywdzić Meksykanów, niż odwołać swoją błędną decyzję. Oglądający mecz obok mnie kibice z Meksyku odebrali to, jako spisek wspierający faworyta (wszyscy chcą przecież meczu Argentyna - Niemcy). Leo Messi, Gonzalo Higuain i Carlos Tevez zdołali ich jednak przekonać, że drużyna Diega Maradony jest po prostu lepsza. Podobnie, jak Anglicy, Meksykanie wierzyli, że do Afryki pojechała najmocniejszy zespół narodowy, jaki mieli kiedykolwiek. Dla nich także to wszystko skończyło się za wcześnie. Po meczu lider klasyfikacji strzelców Higuain (4 gole) powiedział tylko, że na temat sędziów nie będzie się wypowiadał. Diego Maradona "zaśpiewał" swoją zgraną piosenkę, o tym, że ma dość patrzenia jak arbitrzy dopuszczają do poniewierania jego największej gwiazdy. Leo Messi wciąż nie zdobył bramki w tych mistrzostwach, przyznał nawet, że przegrał zakład ze swoim selekcjonerem. W ćwierćfinale rozpędzona drużyna "Albicelestes" trafia jednak na pierwszego rywala godnego siebie. Młodzi Niemcy grają skutecznie, po niemiecku, a do tego ofensywnie, chwilami wręcz pięknie. Ćwierćfinał to będzie dla nich kolejne starcie wagi ciężkiej i aż strach pomyśleć, co się stanie, jeśli Messi znów gola nie zdobędzie... Zobacz skrót meczu Argentyna - Meksyk: Drużyna Joachima Loewa pokazała grę i charakter, które dają jej prawo myśleć nawet o finale. Argentyńczycy będą chcieli się odegrać za ćwierćfinał sprzed czterech lat przegrany po rzutach karnych. Nastoletni Messi grał w Niemczech tak mało, że jego wpływ na drużynę był pomijalny. Później zaczęła się dyskusja dlaczego nie daje kadrze tyle, co Barcelonie. Krytyki ucichły podczas turnieju w RPA, bo drużyna Maradony gra skutecznie, ale przeciw Niemcom Leo będzie musiał pokazać, że zasługuje na pozycję wyznaczoną mu przez Diego. Wściekłość zmienionego w meczu z Meksykiem Teveza wskazuje na to, że w ekipie nie brakuje wielkich ego, a atmosfera nie jest aż tak rodzinna, jak przedstawia ją selekcjoner Argentyńczyków. Zła wiadomość dla nas wszystkich jest taka: im bliżej wielkich rozstrzygnięć w RPA, tym świat częściej dyskutuje o pracy arbitrów. FIFA dostała kolejny bodziec, by wesprzeć sędziów nowoczesnym sprzętem. Opowieści o tym, że błędy ludzi prowadzących mecze są tak samo nieodłączną częścią futbolu jak deszcz, czy nierówna trawa, zmęczyły już wszystkich dokumentnie. Najpopularniejsza gra na kuli ziemskiej nie może tkwić w XIX wieku, kiedy jej reguły spisali Anglicy. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1913941">Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego</a> Czytaj także: <a href="http://ms2010.interia.pl/ms2010/news/boniek-chyle-czola-przed-niemcami,1498525">Boniek: Chylę czoło przed Niemcami</a> <a href="http://ms2010.interia.pl/wiadomosci/news/kolton-anglicy-bez-tozsamosci,1498545,6667">Kołtoń: Anglicy bez tożsamości</a> <a href="http://ms2010.interia.pl/wiadomosci/news/18-finalu-ms-argentyna-meksyk-3-1,1498540,6667">1/8 finału MŚ: Argentyna - Meksyk 3-1</a> <a href="http://ms2010.interia.pl/wiadomosci/news/niemcy-anglia-4-1-w-18-finalu-mundialu,1498516,6667">1/8 finału MŚ: Niemcy - Anglia 4-1</a>