- Możemy mieć nowego mistrza kraju. Bogoria ma trochę pecha, bowiem Paweł Fertikowski jest po operacji biodra, zaś Daniel Górak dopiero wrócił do gry po urazie barku i nie jest w optymalnej dyspozycji. Olimpia-Unia z tego korzysta, ale w sporcie kontuzje są normalną sprawą. Poza tym bardzo dobrze gra Bartosz Such. Lider ekipy z Grudziądza pozbierał się po słabym występie w turnieju ITTF Pro Tour w Cetniewie i w superlidze rzadko przegrywa - powiedział Błaszczyk, który po kilkunastu latach wraca do ojczyzny, w nowym sezonie będzie reprezentował ZKS Drzonków. We wtorkowym spotkaniu Olimpia-Unia pokonała Bogorię 3-2. W decydującym pojedynku Such, indywidualny mistrz Polski, wygrał z wicemistrzem Wangiem Zeng Yi 3:2, mimo że przegrywał już 0:2. - Oczywiście, sytuacja w finale może się odwrócić, bo jeśli w czwartek Bogoria zwycięży u siebie, to w piątek znów zagra przed własną publicznością o złoto. Ale obawiam się, że Górak nie zdąży w tak krótkim czasie powrócić do najwyższej formy. Wiem, co to znaczy kontuzja barku, bo w tym sezonie straciłem z tego powodu trzy miesiące - dodał 11-krotny mistrz Polski w singlu. Błaszczyk ponownie będzie grał w ZKS Drzonków po 18 latach przerwy, podpisał trzyletni kontrakt. - Kiedy w 1993 roku odchodziłem do Baildonu Katowice, obiecałem szefowi ZKS Józefowi Jagiełowiczowi, że kiedyś wrócę do jego klubu. Teraz dotrzymuję słowa, wracam do korzeni. Drzonków i okolice to znakomite miejsce do aktywnego życia, nie tylko w roli sportowca. Oprócz Błaszczyka, w Zielonogórskim Klubie Sportowym Drzonków (siódme miejsce w sezonie 2010/2011 w superlidze), występować będą Chińczyk Yi Lei i Daniel Bąk. Szkoleniowcem pozostanie Grzegorz Adamiak. - Jeszcze we wtorek rano dzwonił do mnie menedżer Zugbruecke Grenzau z prośbą abym nie parafował umowy w Polsce i jeszcze pograł w Niemczech. Ale klamka zapadła i po 14 latach w Grenzau żegnam się z zespołem. Zdobyłem z nim trzy mistrzostwa kraju, dwa razy sięgnąłem po Puchar Niemiec i Puchar Europy oraz dwukrotnie grałem w finale Ligi Mistrzów - przyznał. W Bundeslidze polski pingpongista jeszcze zagra, bowiem 24 kwietnia Zugbruecke czeka rewanżowy mecz półfinału play off z obrońcą tytułu Borussią Duesseldorf. Pierwsze spotkanie niespodziewanie wygrał klub Błaszczyka 3-2, a on sam zdobył 1,5 pkt - pokonał wicemistrza Europy Patricka Bauma, a także triumfował w deblu. - Skład Zugbruecke mocno się zmieni, bowiem odchodzę ja, Austriak Gardos i Japończyk Matsudaira. Zostaje tylko Czech Pavelka, a niedawno kontrakt podpisał Fejer-Konnerth. Są małe kłopoty finansowe, poza tym szef klubu ma już 75 lat i chciałby stery oddać w ręce młodszego następcy - wyjaśnił Błaszczyk. W Drzonkowie Błaszczyk nie tylko będzie grał w miejscowym ZKS, ale i prowadził "Europejską szkołę tenisa stołowego Lucjana Błaszczyka". - To wspólna inicjatywa, zaangażowane są władze Zielonej Góry, MOSiR w Drzonkowie. Chcemy aby w znakomitych warunkach, przez cały rok i za niewielkie pieniądze, mieli okazję potrenować wszyscy chętni z całego kontynentu, bez względu na wiek i umiejętności - wyjaśnił. Szkoła ma ruszyć za rok, mniej więcej w tym samym czasie Błaszczyk wprowadzi się do nowego domu. - Działkę o powierzchni 2700 metrów kwadratowych kupiłem w pierwszej połowie lat 90. Czekam na pozwolenie na rozpoczęcie budowy. To będzie dom typu bungalow, o powierzchni 255 m2. Duży, ale w okolicy widziałem jeszcze większe. Nie będzie schodów, bo w życiu już się nabiegałem - zakończył wielokrotny reprezentant Polski, mistrz Europy w mikście z 2002 roku, z Ni Xia Lian (Luksemburg).