Biegaczka znalazła w 2005 roku wśród kilkudziesięciu par nart jedną, która spodobała się jej już na pierwszym treningu. Teraz przechowuje je w specjalnej szafie z klimatyzacją i używa tylko na specjalne okazje. Pozwolenie na ich dotykanie posiadają tylko pracujący dla niej szwedzcy serwismeni. "Te narty są dla mnie jak stare skrzypce dla wirtuoza. Po prostu je czuję" - powiedziała Bjoergen norweskim dziennikarzom po poniedziałkowym biegu, w którym zdobyła trzeci podczas MŚ w Oslo złoty medal indywidualny. "Marit zdecydowała się na te właśnie narty, właściwie tuż przed biegiem w ostatniej chwili, ponieważ znajdowały się na miejscu, u niej w domu w Oslo. Są to narty, które uwielbia i jeszcze nigdy jej nie zawiodły. Ta specjalnie wybrana przed sześciu laty para świetnie się nadaje do stosowania suchego wosku, który w poniedziałek użyliśmy. Z racji tego, że są, aby je oszczędzać, tak rzadko używane, nie musimy ich długo przygotowywać i korzystać z wyrafinowanego sprzętu" - powiedział Perry Olsson szwedzki szef serwismenów Bjoergen. Norweska reprezentacja narciarzy i narciarek biegowych posiada do dyspozycji mobilne centrum przygotowywania nart zbudowane na bazie samochodu ciężarowego z napędem na wszystkie osie. W środku na każde zawody znajduje się 400-600 par nart i kilka stanowisk serwismenów z najlepszym dostępnym sprzętem. Pojazd kosztował 10 milionów koron (5 mln złotych), a wydatki doszły już w tym sezonie również do 10 milionów koron. "Marit ma swój sprzęt i lubi proste rozwiązania" - podkreślił Olsson. Z Oslo Zbigniew Kuczyński