"Biorę winę na siebie!" - powiedział w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" trener reprezentacji Zenon Łakomy. "Wiele rzeczy chciałbym zmienić, ale teraz niestety jest to już niemożliwe. Przegraliśmy walkę o igrzyska w Pekinie. Jestem ambitny, chcę wygrywać, ale na to potrzeba czasu. Kiedy przejmowałem kadrę znajdowała się w bagnie. Przed dwoma laty każdy bał się tego ryzyka. Jechaliśmy na mistrzostwa Europy jak na ścięcie, a skończyło się na ósmym miejscu, osiągnięciu ponad stan. W walce o mistrzostwa świata pokonaliśmy świetne Serbki. W turnieju we Francji zajęliśmy 11. lokatę, choć dwa lata wcześniej było tylko 19. miejsce. Widać jednak, że w Polsce nie ma sensu robić postępów, bo w przypadku pierwszej wpadki wszyscy cię przekreślają" - stwierdził selekcjoner. Po przegranym turnieju w Bukareszcie, a zwłaszcza po kompromitującej porażce z Japonią podniosły się głosy o szybkim zwolnieniu trenera Zenona Łakomego ze stanowiska. "Nie bronię za wszelką cenę stanowiska. Jestem do dyspozycji zarządu ZPRP. To władze związku zadecydują, co dalej z drużyną. Apeluję tylko o jedno: nie patrzmy na reprezentację wyłącznie przez pryzmat blamażu z Japonkami. Jedną bolesną wpadką nie powinno się przekreślać ogromu pracy, którą wykonaliśmy" - podkreślił Zenon Łakomy.