Niespełna 40-letni Bilic będzie miał okazję po raz drugi wziąć udział w mistrzostwach Europy. W 1996 roku jako piłkarz reprezentacji Chorwacji dotarł do ćwierćfinału. - To był dla Chorwacji pierwszy wielki turniej. Mieliśmy równie dobrych piłkarzy jak teraz, ale jako drużynie brakowało nam doświadczenia. Obecny zespół ma podobne umiejętności, ten sam bałkański charakter, wolę wygrywania, ale więcej międzynarodowego obycia - powiedział Bilic. Ostatni i jedyny sukces w wielkiej piłkarskiej imprezie Chorwaci odnieśli dziesięć lat temu, zajmując trzecie miejsce w mistrzostwach świata we Francji. "Mamy wielką motywację, by nawiązać do tych tradycji. Przez ostatnie trzy tygodnie ciężko pracowaliśmy, by odpowiednio przygotować się do turnieju i sądzę, że to nam się udało. Jesteśmy gotowi do walki i podekscytowani faktem, że już jutro wyjdziemy na boisko" - dodał. Swój zespół określił jako mieszankę rutyny z młodością. - Kilku zawodników doskonale zna już smak wielkich imprez, inni dopiero tutaj w nich zadebiutują. Sądzę, że udało nam się znaleźć równowagę między doświadczeniem, rutyną starszych graczy a entuzjazmem i polotem młodzieży - stwierdził. Jeszcze raz podkreślił, że wielką stratą dla jego drużyny jest nieobecność w kadrze kontuzjowanego Eduardo da Silvy. "To wielka strata dla naszej jedenastki, bo "Edu" nie raz udowodnił, że jest wspaniałym napastnikiem. Bardzo pomógł nam awansować do Euro-2008, a teraz musimy sobie radzić bez niego. Staraliśmy się jak najlepiej zapełnić lukę po nim i mam nadzieję, że jego następcy podołają zadaniu" - powiedział trener chorwackiej reprezentacji. Jednym z piłkarzy, który może zająć miejsce Eduardo w przedniej formacji może być Ivan Klasnic. On z kolei wrócił do wysokiej formy po długiej przerwie spowodowanej kłopotami z nerką i transplantacją. - Jego walka o powrót najpierw do gry, a później do optymalnej dyspozycji była wspaniała. Wykazał wielki hart ducha. Nie znalazł się jednak w kadrze dzięki swojemu heroizmowi, lecz umiejętnościom, które predysponują go do tego, by grać w drużynie narodowej - wyjaśnił. Bilic nie byłby sobą, gdyby nie pozwolił sobie na odrobinę kontrowersji. Najpierw poinformował, że będzie odpowiadał na wszystkie pytania wyłącznie po chorwacku, a później nie chciał podzielić się swoją opinią na temat reprezentacji Polski. - Jutro gramy z Austrią i tylko o tym meczu myślę. Polska to nasz trzeci rywal w grupie, a przed nią jeszcze zmierzymy się z Niemcami. Dla nas liczy się jednak wyłącznie niedzielny mecz - powiedział, rzucając wyłącznie zdawkowo: - Macie dobrą drużynę i wspaniałego trenera. Mówiąc o spotkaniu z Austrią nie chciał szacować szans na zwycięstwo. - Wiem, że trener gospodarzy Josef Hickersberger ocenił je 60:40 na naszą korzyść, ale to luźne dywagacje. Futbol to nie matematyka, tutaj liczby, procenty nie mają większego znaczenia. Już bardziej sprawdzają się w tenisie. Procent pierwszego serwisu, ilość asów - na tej podstawie można wysnuwać jakieś wnioski. A na boisko wychodzi 22 piłkarzy i trudno przewidzieć co się zdarzy - dodał. Pytany o dużą liczbę kibiców w chorwackich koszulkach na ulicach Wiednia, odparł: "Ładne są te nasze stroje, to i ludzie chętnie je zakładają. A tak poważnie - wcale mnie nie dziwi, że wielu Chorwatów przyjechało za nami. Daleko nie mają. Jeśli dopingowali reprezentację w Anglii, Portugalii czy Japonii, to byłoby dziwne, gdyby ich zabrakło po sąsiedzku - w Austrii. W chwili, gdy Bilic zakończył odpowiadać na pytania nad Wiedniem rozpętała się ulewa. Chorwaci ostatni przed meczem z Austrią trening rozpoczęli w strugach deszczu, ale po dziesięciu minutach przestało padać. Chorwaci będą rywalami reprezentacji Polski w ostatnim meczu grupowym. Spotkanie odbędzie się 16 czerwca w Klagenfurcie. Paweł Puchalski, Wiedeń