Informacji o "wycieku" danych nie potwierdziły osoby, którym udało się złożyć zamówienie, a do których dotarli w poniedziałek dziennikarze PAP. W momencie, gdy składali zamówienie, na stronie internetowej nie były widoczne dane innych osób. Bilety na mecze polskiej reprezentacji w ME-2008 z puli jaką PZPN otrzymał z UEFA, można zamawiać od 16 do 29 lutego, wyłącznie drogą internetową, poprzez system "kupbilet.pl". O ich przydziale zdecyduje losowanie. Jak przekazało PAP biuro rzecznika prasowego GIODO w związku z informacjami prasowymi, iż dane osobowe na portalu "kupbilet.pl" nie są odpowiednio zabezpieczone, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych podjął decyzję o rozpoczęciu 18 lutego kontroli serwisu pod kątem zgodności przetwarzania danych z przepisami odpowiedniej ustawy. GIODO przypomina, że każdy administrator danych jest zobowiązany do przetwarzania danych osobowych w taki sposób, by były one bezpieczne. Jeżeli dostęp do danych osobowych mają osoby do tego nieuprawnione - jest to naruszenie ustawy. Za nieodpowiednie zabezpieczenie danych osobowych grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch. Informacji o widocznych na stronie "kupbilet.pl" danych osobowych innych użytkowników portalu nie potwierdziły osoby, którym udało się złożyć zamówienie. "Udało mi się złożyć zamówienie o pierwszej w nocy z soboty na niedzielę. Ponieważ już wcześniej korzystałam z tego serwisu, nie musiałam podawać wszystkich danych osobowych po raz kolejny, ale po raz pierwszy musiałam podać numer konta bankowego. Żadnych danych innych składających zamówienia jednak nie widziałam" - powiedziała PAP Katarzyna z Krakowa. W środku nocy z piątku na sobotę aplikację złożył również kibic z Mysłowic. "Byłem wcześniej zarejestrowany w tym serwisie, więc wystarczyło, że wskazałem wybrane mecze. Przy zamówieniu biletów warunkowych, czyli na mecze fazy pucharowej, wymagano ode mnie wpisania numeru konta bankowego. Cała operacja trwała ok. 20-30 minut, a dane innych osób, kiedy ja byłem zalogowany, nie były dostępne na serwisie" - powiedział PAP Andrzej z Mysłowic. Mimo wielu prób, dopiero w poniedziałek o godz. 14. udało się złożyć zamówienie Łukaszowi z Katowic. "Musiałem podać swoje imię, nazwisko, numer PESEL oraz numer konta bankowego. Wymagane było także podanie podstawowych danych drugiej osoby, dla której chciałem zamówić bilet. Informacje o innych osobach ubiegających się o bilety na stronie nie były widoczne" - poinformował PAP. Rzecznik prasowy PZPN Zbigniew Koźmiński przyznał jednak, że przez krótką chwilę dane zarejestrowanych osób były widoczne na stronie "kupbilet.pl". "Dostaliśmy taki sygnał od firmy nadzorującej przyjmowanie zamówień. To było w nocy, w pierwszych godzinach działania serwisu. Najpierw zablokowano na pewien czas cały serwis, a po usunięciu awarii strona działała już bez zarzutu i żadne dane nie były widoczne" - powiedział PAP Koźmiński. Wyjaśnił też, że dane osobowe, ale wyłącznie kibiców, którzy wylosują wejściówki, będą przechowywane przez PZPN z największą starannością. "Musimy mieć dane ludzi, którym sprzedamy bilety, bo odpowiadamy za nich przed UEFA. W razie jakiś awantur, wybryków musimy mieć możliwość zidentyfikowania sprawców" - dodał. Potwierdził, że od kibiców zamawiających tzw. bilety warunkowe, czyli na mecze fazy pucharowej, w których udział reprezentacji Polski jest niepewny, wymagano podania numeru konta bankowego. "Kibice muszą zapłacić za przyznane bilety przed rozpoczęciem turnieju. W przypadku, gdy reprezentacja Polski nie awansuje do fazy pucharowej, nie będą mogli wykorzystać tych wejściówek, więc musimy mieć możliwość zwrotu pieniędzy. I wyłącznie do tego potrzebna jest znajomość numerów ich rachunków bankowych" - podkreślił. Poinformował również, że firma Less sp. z o.o., do której należy portal "kupbilet.pl", nie ma nic wspólnego z PZPN. "To całkowicie zewnętrzna firma, którą wynajęliśmy do przeprowadzenia operacji dystrybucji biletów na Euro-2008. Wiąże nas odpowiednia umowa, ale za wszelkie błędy, pomyłki, czy takie sprawy, jak zabezpieczenie danych osobowych, odpowiada ta firma, a nie związek" - zakończył Koźmiński.