Rok temu na wiosnę 2020 r. wraz z wybuchem pandemii koronawirusa rozgrywki piłkarskie na całym świecie zostały wstrzymane prawie wszędzie. Wyspą wolną od wirusa okazała się Białoruś, gdzie życie toczyło się po staremu. Z braku lepszego zajęcia kibice na całym świecie skupili się na lidze białoruskiej, czyli stało się coś o czym filozofom się nie śniło. Fani zaczęli trzymać kciuki za nieznane im wcześniej Niemana Grodno czy Torpedo Żodino, a prawa telewizyjne do ligi białoruskiej zostały sprzedane 11 krajom w Europie. Wiadomo, że ukochanym sportem rządzącego Białorusią od 27 (!) lat Aleksandra Łukaszenki od zawsze był hokej. Żadna pandemia nie przeszkodzi mu w grze. Opuszczając lodowisko pod koniec marca ubiegłego roku "Baćka" żartobliwie (?) pytał dziennikarzy: "Czy widzicie tu wirusa?". 13 kwietnia 2020 r. Łukaszenka oficjalnie ogłosił, że "nikt w tym kraju nie umrze od koronawirusa". Miesiąc później było już 135 zmarłych, a WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) wzywała Białoruś do przerwania rozgrywek ligowych. Nie wierząc oficjalnej propagandzie białoruscy kibice zaczęli "głosować nogami" i ze strachu przed wirusem przestali przychodzić na mecze. Dla przykładu: średnia widzów na ligowych meczach 13-krotnego mistrza kraju w piłce nożnej BATE Borysów wynosiła około pięciu tysięcy osób. W kwietniu na jedno ze spotkań przyszło...470 osób. Na marginesie, pod koniec listopada, w ekscytującym finiszu sezonu, tytuł mistrzowski dopiero po raz drugi w historii wywalczył Szachtior Soligorsk (z obecnym piłkarzem Legii, Uzbekiem Jasurbekiem Jakszibojewem), przerywając wieloletnią hegemonię BATE. To tylko sport, ale bywa tak, że wysiłek fizyczny miesza się z polityką. Białorusini mieli 9 sierpnia 2020 r. głosować w wyborach prezydenckich, trzy dni wcześniej zwycięska bramka dla Szachtiora w samej końcówce meczu z Dynamem Brześć spotkała się, nie jak zwykle z okrzykami na cześć piłkarskich bohaterów, a z gromkim "ЖывеБеларусь!", czyli "Niech żyje Białoruś!". Następnego dnia białoruska federacja piłkarska odwołała wiele spotkań w najwyższych ligach, bez podania konkretnego powodu. Administracja państwowa wykluczyła z wyborów najpoważniejszych kontrkandydatów Łukaszenki do fotela prezydenckiego, na czele ze znanym blogerem Siergiejem Cichanauskim. W tej sytuacji opozycja wystawiła jego żonę, Swietłanę, która zdaniem niezależnych ośrodków odniosła w elekcji bezdyskusyjne zwycięstwo. Oficjalne wyniki to jednak 80 proc. poparcia dla "Baćki" w wyborach, które ONZ określiła jako: "ani wolne, ani sprawiedliwe". Cichanauska była zmuszona uciekać na Litwę, gdzie przebywa na wygnaniu od ponad pół roku. Po wyborach nastąpiło to, czego mało kto się spodziewał. Przyzwyczajeni do ciężkiego losu Białorusini pokazali, że mają dość i wyszli na ulicę, by protestować. Nawet tak hołubieni przez prezydenta sportowcy przystąpili do buntu. List otwarty wzywający do przeprowadzenia uczciwych wyborów i uwolnienia więźniów politycznych (w chwili pisania tych słów jest ich 246, ale dziś w Dzień Wolności zapewne ich przybędzie) został podpisany przez prawie 600 białoruskich sportowców. Po wezwaniu przez tzw. "czynniki wyższe", połowa z nich wycofała swe sygnatury. 300 podpisów wciąż robi jednak wrażenie. Głos zabrał olimpijski medalista w łyżwiarstwie szybkim Igor Żelezowski: - Znając naszego przywódcę, trudno oczekiwać uczciwych wyborów. Dyskredytowanie przeciwników, więzienie konkurentów to znane i sprawdzone metody. Nie obchodzi go, że stawia coraz więcej ludzi przeciwko sobie i odpycha nawet tych, którzy kiedyś go wspierali. Zwyczajnie pluje na nich. Wtórował mu koszykarz Nikita Meszczarakow: - Kandydaci trafiają do więzień, ludzie są zakneblowani. Tak nie wygląda przyszłość Białorusi....W efekcie koszykarz został usunięty z kadry narodowej. Władze skupiły się na tłumieniu protestów ulicznych, odpuszczając stadiony, które stały się areną politycznych demonstracji. Ilia Szurkin, najbardziej obiecujący zawodnik białoruskiego młodego pokolenia, ogłosił, że nie będzie grał dla kadry narodowej, póki rządził będzie Łukaszenka. W lidze zawodnicy celebrowali gole, pokazując znak "wiktorii" i zaciśniętą pięść - symbole protestów. 13 sierpnia 2020 r. napastnik BATE Borysowa Anton Soroka został aresztowany i zatrzymany na siedem dni za udział w spotkaniu opozycji. Dwa tygodnie później zawodnicy Krumkaczy ("Kruków") Mińsk, Siergiej Kozika i Paweł Rassolsko opuścili komisariat ciężko pobici za przebywanie w tłumie protestujących. Kozika doznał złamania kręgu i uszkodzenia nerek. Tydzień później pucharowe derby Krumkaczy i Dynama Mińsk zostały poprzedzone niepodległościowym marszem, a zawodnicy gospodarzy wystąpili na rozgrzewce w t-shirtach z napisem: "Jesteśmy przeciw przemocy".