Ukrywający się przed światem Smolarek został odnaleziony przez reporterów "Faktu" na spokojnej holenderskiej farmie. Człowiek, który w eliminacjach do mistrzostw Europy załatwił Portugalię i był jednym z najlepszych strzelców Starego Kontynentu, spokojnie stał na drabinie i za pomocą gąbki i ściereczki pucował szyby w swojej posiadłości. Gdzie mieszka Ebi, nie wiedzieli nawet zazwyczaj dobrze poinformowani holenderscy dziennikarze, ani pracownicy jego byłego klubu - Feyenoordu. Okazało się, że napastnik ma na kompletnym odludziu dom, który w niczym nie przypomina luksusowej willi. Jest duży, ale wygląda raczej jak lokum dla hodowcy tulipanów niż posiadłość gwiazdy futbolu. Smolarek "na bezrobociu" pozostaje odkąd kontrakt z nim rozwiązał Racing Santander. Później 28-letni piłkarz wiązany był z transferem do takich klubów, jak Eintracht Frankfurt, Hertha Berlin, HSV Hamburg, Wisła Kraków czy też Anorthosis Famagusta. W żadnym z nich nie znalazł jednak zatrudnienia. Wtajemniczeni mówią, że główną przeszkodą były niebotyczne jak na bezrobotnego piłkarza żądania finansowe. Ebi oczekiwał miliona euro rocznie, a takich pieniędzy nie potrafił mu dać żaden klub. W efekcie zamiast miliona, zarabia zero euro, a zamiast grać w piłkę i walczyć o powrót do reprezentacji Polski, trenuje indywidualnie i pucuje okna na holenderskim odludziu.