Australia to niezbyt piłkarski naród, ale na boisku walczy z pasją i nie przejmuje się niepowodzeniami, takimi jak 0-4 z Niemcami. Za wyjątkiem ostatniego mundialu rozgrywanego w Niemczech, "Kangury" nie zdziałały nic wielkiego na dużych imprezach. Byli "czarnym koniem" Cztery lata temu, pod batutą Guusa Hiddinka Australijczycy byli "czarnym koniem". Awansowali z trudnej grupy F tuż za Brazylią, zostawiając w cieniu Chorwację i Japonię. W 1/8 finału byli bliscy zatrzymania późniejszych mistrzów świata - Włochów, ale przegrali po kontrowersyjnym karnym z ostatniej sekundy wykorzystanym przez Francesco Tottiego. W Niemczech najlepszym piłkarzem "Kangurów" był Tim Cahill (strzelił dwa gole Japończykom), ale awans z grupy dało im trafienie na 2-2 w końcówce spotkania z Chorwacja Harry'ego Kewella, który teraz w RPA przeżył swój dramat. Dramat, do którego nie musiało dojść. Po strzale Jonathana Mensaha, zmierzająca do siatki piłka, trafiła w rękę stojącego na linii bramkowej piłkarza Galatasaray. Działo się to przy stanie 1-0 dla Australii. Nie miał szans na reakcję Sędzia Roberto Rosetti, który prowadził ten mecz bardzo dobrze, podyktował rzut karny, a Kewella z czerwoną kartką wyrzucił z boiska. Dlaczego? Bo taki jest bezduszny przepis: "czerwoną kartką karze się zawodnika, który pozbawia drużynę przeciwną bramki, lub realnej szansy zdobycia bramki, zagrywając piłkę ręką." Niby wszystko jasne, tyle że jest jedno "ale". Czy nie powinno się rozróżniać celowych zagrań ręką od rąk nastrzelonych? Przecież Kewell nie miał szans na reakcję (schowanie ręki), ani też nie wykonał ruchu ręką do piłki. Wszystko działo się za szybko! Czyż nie wystarczającą karą w takich sytuacjach jest rzut karny i co najwyżej żółta kartka? Podwójna gilotyna: karny i wyrzucenie piłkarza, to właściwie pozbawienie jednej z drużyn szans na wygranie danego meczu! Australia nie wygrała i teraz, z jednym punktem i fatalnym bilansem bramkowym (1-5) musi liczyć na cuda, czyli pokonanie przez Ghanę Niemców i sama musi ograć Serbię. Tylko taki układ da jej wyjście z grupy. Jeśli Niemcy z Ghaną zremisują, to do wyprzedzenia ich "Kangury" musiałyby wygrać 7-0! Zobacz sytuację, w której czerwoną kartkę dostał Kewell: Afryka pakuje się najszybciej Na zakończenie 9. dnia mundialu Kamerun podtrzymał fatalną passę drużyn afrykańskich, których honor ratuje tylko wciąż niepokonana Ghana, a dziś być może uratuje Wybrzeże Kości Słoniowej. Samuel Eto'o i jego koledzy tylko po I połowie powinni prowadzić 3-1, ale niemiłosiernie partaczyli pod bramką Duńczyków. Zamiast wygrać, Kameruńczycy przegrali 1-2 i razem z Nigerią są jedynymi ekipami, które mogą się już pakować, bo do 1/8 finału na pewno nie awansują. Zostają im tylko mecze o honor. Znamy to dobrze z ostatnich udziałów Polski w dużych imprezach. Na przeciwnym drużynie w stosunku do drużyn afrykańskich są te południowoamerykańskie: Argentyna, Chile, Paragwaj, Meksyk, Brazylia - każdy z tej piątki może zrobić dużą karierę w RPA. Zobacz tekst na blogu i dyskutuj z Michałem Białońskim