Żużel ma w Polsce mocną pozycję. Jest dyscypliną numer 2 (z góry przepraszam kibiców skoków narciarskich) po piłce nożnej, co pokazują m.in. wyniki oglądalności ligowych spotkań i wysokie, trzecie miejsce Bartosza Zmarzlika w Plebiscycie Przeglądu Sportowego i Polsatu na Sportowca Roku. Jednak polski rząd o żużlu zapomniał. Choć może być i tak, że nikt polskiemu rządowi o żużlu nie przypomniał. Dwa lata temu Morawiecki mówił o piłce i żużlu Wiosną 2020 roku żużlowe środowisko było wniebowzięte, kiedy w największych serwisach informacyjnych mówiło się tylko o piłce nożnej i speedway’u. A jak premier Mateusz Morawiecki wymienił nazwę dyscypliny, to już w ogóle posypały się "ochy" i "achy". Nic jednak nie jest jednak dane raz na zawsze. To, że liga jedzie mimo koronawirusa, to już w tej chwili żadna sensacja. Nawet dla premiera. Tak więc to wszystko wygląda tak, jakby ktoś zapomniał tu i ówdzie pójść i szepnąć słówko. I jest to o tyle dziwne, że kiedy walczono o umożliwienie startu ligi mimo pandemii, a potem o wpuszczenie jak największej liczby widzów na trybuny, to chwytano się wszystkich sposobów, pukając do różnych drzwi. Teraz żużel zapomniał zapytać premiera o kasę Wtedy żużlowe lobby działało, a teraz żużlowi prezesi pytają: jak to jest, że piłka, kosz, siatka czy hokej dostaną miliony, a my nic. No właśnie, jak to jest, skoro mamy "Program Wsparcia Mistrzów", który nie obejmuje żużla. A tu przecież nie chodzi o pieniądze, którymi można by jeszcze bardziej wypchać kieszenie gwiazd. Tu chodzi o kasę na to, by szkolić następców. Wiem, Ekstraliga właśnie konsumuje świetny telewizyjny kontrakt, z którego każdy dostanie po 6 milionów, ale to, że ma się tyle, nie znaczy, że nie można więcej. Zwłaszcza że żużel jest sportem drogim, a najlepsi płacą za szkolenie ponad milion rocznie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Sport uwielbia ofensywne działania i nieoczekiwane zwroty akcji, więc może warto puścić znajomych polityków, żeby poszli do premiera i przekonali go, żeby z puli 700 milionów dać, choć odrobinę na żużel, bo jest ktoś taki, jak Zmarzlik, bo są rzesze fantastycznych kibiców, którzy się tym emocjonują. Lobbowanie nie kosztuje, wystarczy poprosić. A po prawej stronie są politycy, którzy mają przełożenie na premiera. Tak swoją drogą, to ta rządowa pomoc robi wrażenie. Bo kiedy czytam, że klub piłkarskiej Ekstraklasy ma dostać 6 milionów, to od razu zestawiam to z tym, co żużel ugrał na nowej telewizyjnej umowie. Tam sześć i tu sześć. To robi wrażenie.