Niemal wypełnione trybuny (trzy tysiące ludzi), szybkie akcje, emocje do końca i wysoki jak na krajowe warunki poziom - tak wyglądało starcie dwóch najlepszych drużyn w tym sezonie. Górale mogli zacząć od halnego, ale Krzysztofa Zapałę w 24 sekundzie zatrzymał bramkarz krakowian - Marek Rączka. Później podhalanom nie było już tak łatwo. Mistrzowie Polski byli szybsi, zdarzało się, że zamykali miejscowych w zamku nawet wtedy, gdy siły były wyrównane. Okres dobrej gry ekipy Rudiego Rohaczka przypieczętował golem Daniel Laszkiewicz. Kapitan mistrzów Polski nie mógł nie wykorzystać pięknego podania zza bramki Martina Dudasza. Strata gola podziałała na "Szarotki" jak zimny prysznic. Ruszyły do zdecydowanych ataków. Nowotarżanie zbyt często jednak strzelali z dystansu, z zupełnie nieprzygotowanych pozycji. Tymczasem Cracovia groźnie kontrowała. Niewiele brakowało, a mecz rozstrzygnąłby Sebastian Kowalówka, który nie potrafił podwyższyć na 2:0 po kontrze Leszka Laszkiewicza (obronił Krzysztof Zborowski). Gdy w 36. min strzeleckie zęby o Marka Rączkę połamał sobie sam Milan Baranyk (przegrał klasyczne sam na sam), wydawało się, że nikt już nie pokona tego golkipera. Dopiero rutynowany obrońca Rafał Sroka zapuścił się pod bramkę Cracovii i po podaniu Tomasza Malasińskiego ze spokojem kilera ulokował krążek w okienku. Później swoje pięć groszy do meczu dołożyła druga "piątka" górali. Martin Petrina doczekał się już gwizdów, pieczołowicie rozgrywając akcję, bez baczenia na to, że właśnie kończy się kara zawodnika Cracovii. Po chwili publiczność wiwatowała już, bo po bilardowym rozegraniu krążka z Martinem Voznikiem po lodzie do siatki trafił Wiktor Kubenko. Cracovia nie byłaby sobą, gdyby nie powalczyła do końca! Tym bardziej, że ma w składzie braci Laszkiewiczów. Właśnie to po ich akcji padło wyrównanie. Podhalanie grali wówczas w osłabieniu, po faulu Petriny. Leszek podawał zza bramki, a Daniel strzelając lekko, po lodzie umieścił krążek w lewym rogu. Gdy pachniało już dogrywką, ostatni zryw Górali dał im gola. Tomasz Malasiński podał wzdłuż bramki, a Marian Kacirz wypalił z najazdu i Rączka rozłożył ręce. "Pasy" próbowały jeszcze odrobić straty. Na ostatnie 30 sekund trener Rudolf Rohaczek w miejsce bramkarza posłał do boju dodatkowego napastnika, ale nic to nie dało. Podhale mądrze trzymało grę z dala od własnej tercji i dzięki sercu do walki wygrało. Michał Białoński, Nowy Targ WOJAS PODHALE NOWY TARG - COMARCH CRACOVIA 3:2 (0:0, 1:1, 2:1) BRAMKI: 0:1 Daniel Laszkiewicz - Dudasz (26.35), 1:1 Sroka - Malasiński (37:18), 2:1 Kubenko - Voznik (41:17), 2:2 D. Laszkiewicz - L. Laszkiewicz - S. Kowalówka (45.23 PP1), 3:2 Kacirz - Malasiński - Sroka (57:24). Kary: Podhale 10; Cracovia 14 minut. Widzów 3000. Wojas Podhale: Zborowski - Sroka, Sulka, Kacirz, Zapała, Różański - Dutka, Petrina, Baranyk, Voznik, Kubenko - Łabuz, Kret, Gruszka, Dziubiński, Malasiński - Gaj, Galant, Batkiewicz, Bryniczka, Kmiecik. Comarch Cracovia: Rączka - Csorich, Dudasz, L. Laszkiewicz, Kowalówka, D. Laszkiewicz - Kłys, Noworyta, Verczik, Pasiut, Radwański - Skinari, Dulęba, Piotrowski, Rutkowski, Drzewiecki - Wajda, Guzik, Cieślicki, Korzeniowski, Witowski.