Sobotnia porażka "The Reds" w spotkaniu z Fulham była szóstą w siedmiu ostatnich meczach - to najgorsza seria w historii klubu od ponad 50 lat. Kryzys jeszcze może się pogłębić, jeśli Liverpool przegra w środę mecz z Olympique Lyon w fazie grupowej Ligi Mistrzów i zakończy udział w tych rozgrywkach. Ewentualna przegrana może jeszcze bardziej przekonać amerykańskich właścicieli Liverpoolu do pomysłu sprzedania zadłużonego na 250 mln funtów klubu. Rafael Benitez stanął przed sytuacją, w jakiej nie był od czasu przejścia na Anfield Road z Valencii w 2004 roku i z której może nie być ucieczki mimo groźby 20 mln funtów odszkodowania, które Tom Hicks i George Gillett musieliby wypłacić Hiszpanowi w razie zerwania kontraktu. Amerykanie mają zamiar uważnie przyjrzeć się postawie zespołu w najbliższych meczach z Lyonem, Birmingham City oraz Manchesterem City zanim podejmą decyzję o ewentualnym zwolnieniu menadżera. - Moja przyszłość zadecyduje się już w meczu z Lyonem, to ostatnia szansa na uratowanie dla Liverpoolu tego sezonu - powiedział jednak Benitez przed poniedziałkowym spotkaniem z właścicielami klubu. Jedną z niewielu dobrych wiadomości dla "The Reds" w ostatnim czasie jest prawdopodobny powrót do składu na mecz z Lyonem Fernando Torresa. W formie powinien być również Glenn Johnson, natomiast na pewno wyleczyć nie zdąży się kapitan drużyny Steven Gerrard.