W jej wypowiedziach w czasie czwartkowej konferencji prasowej było wiele dyplomacji. Chwaliła halę, kort i Agnieszkę Radwańską. - To zawodniczka z pierwszej dziesiątki na świecie, więc może wygrać z każdym. Czeka nas naprawdę trudne spotkanie - mówiła z przekonaniem. Pojedynek odbędzie się w Bydgoszczy 6 i 7 lutego. Umiar Appelmans jest uzasadniony tym bardziej, że w meczu z Polską nie zobaczymy dwóch największych gwiazd belgijskiego tenisa - Kim Clijsters i Justine Henin. Dlatego liderką zespołu jest Yanina Wickmayer, która dotarła do półfinału ubiegłorocznego US Open (przegrała z Caroline Wozniacki) i czwartej rundy Australian Open (uległa Henin), a więc spisała się w tych turniejach lepiej niż Agnieszka Radwańska (odpowiednio druga i trzecia runda). Wickmayer komplementowała rywalki, jednak musiała też opowiedzieć o sprawach trudnych, czyli niedawnym zawieszeniu w prawach zawodniczki za trzykrotną nieobecność podczas kontroli antydopingowej. Ostatecznie kara została cofnięta, jednak zanim to nastąpiło, było wiele strachu i łez. - Dziś to już za mną i cieszę się, że mogę znów grać. To był trudny czas - wyznała najwyżej klasyfikowana z Belgijek. Jeszcze kilka tygodni wydawało się, że w ogóle nie zagra w reprezentacji. Tymczasem nie tylko gra, ale też jest jej liderką, bo w ostatniej chwili z gry przeciwko Polsce wycofała się Clijsters. - Kim deklaruje, że zagra w kolejnych spotkaniach. Podobnie Justine Henin, ale ona potrzebuje trochę czasu, by na powrót przyzwyczaić się do życia tenisistki - mówiła Appelmans. Wickmayer może więc liczyć na wsparcie Kirsten Flipkens (niegdyś najlepsza juniorka świata nękana w ostatnich latach przez kontuzje) oraz dwóch młodych zawodniczek: An-Sophie Mestach i Sofie Oyen. A ponieważ Oyen obchodzi w czwartek 18. urodziny na koniec konferencji do sali wjechał tort, pojawił się też szampan (bezalkoholowy oczywiście) i 18 tulipanów. Wszyscy gromkim głosem odśpiewali "Sto lat" łamane na "Happy Birthday".