Dodał, że Beenhakker to "holenderski narcyz", a za porażkę Polaków w Belfaście "odpowiedzialność powinien ponieść również minister sportu". -Gdyby taka sytuacja miała miejsce przykładowo w Anglii, kibice by wywieźli trenera na taczkach do granicy - w ten sposób Jan Tomaszewski skomentował fakt, że wbrew stanowisku prezesa PZPN Grzegorza Laty Beenhakker podjął współpracę z Feyenoordem Rotterdam. - Wystąpił na konferencji prasowej i powiedział coś w stylu, że w Holandii jest inna kultura, a ci Polacy to bez przerwy piją i mieszkają w drewnianych budkach. To niedopuszczalne - powiedział Tomaszewski. Jego zdaniem, za podjęcie współpracy z Feyenoordem, Beenhakker mógłby zostać zwolniony dyscyplinarnie, czyli bez wypłacania mu wysokiego odszkodowania. Tomaszewski żałuje, że PZPN "przespał ten moment". - Ale czego można się spodziewać po PZPN, którego członkowie są w większości grabarzami polskiego sportu. A prezesura Grzegorza Laty to największa kompromitacja w historii polskiej piłki nożnej - dodał Tomaszewski. Zasugerował, że odpowiedzialność za sobotnią porażkę reprezentacji Polski w Belfaście powinien ponieść nie tylko Beenhakker, ale również minister sportu Mirosław Drzewiecki. Zdaniem komentatora sportowego TVP Dariusza Szpakowskiego, w kontrakcie z Beenhakkerem należało zastrzec możliwość renegocjacji w przypadku, gdy drużyna narodowa nie ponosi sukcesów. - Beenahakker popełnia szkoleniowe błędy. Nikt go nie rozliczył z błędów taktycznych podczas finałów mistrzostw Europy. 88 zawodników przetestował Leo Beenahakker pod kątem reprezentacji Polski, a wciąż obracamy się w kręgu tych samych nazwisk - dodał. Zdaniem Jana Tomaszewskiego, "Beenhakker to holenderski narcyz, bo nie można już mówić o tulipanie", który popełnił ogromy błąd nie przygotowując należycie polskich piłkarzy do gry na nierównej murawie w Belfaście. - To było na zasadzie "róbta co chceta". I tak wygracie z tymi kelnerami. I co? Nie wygraliśmy - podsumował.