Szczera rozmowa z holenderskim szkoleniowcem została przeprowadzona podczas zgrupowania w Turcji. Oto jej pierwsza część. Styczeń - W pierwszych dniach stycznia został pan uznany Człowiekiem 2007 roku w Polsce. W wielu plebiscytach wygrywał pan klasyfikację na najlepszego trenera. Kilka miesięcy później prawdopodobnie ci sami ludzie, którzy pana nagradzali, żądali pana dymisji. Co po kilku latach pracy w naszym kraju może Pan powiedzieć o polskiej mentalności? - To nie jest kwestia tylko polskiej mentalności. W futbolu takie rzeczy się zdarzają i widzieliśmy je wiele razy. Są chwile, kiedy trenerzy są uznawani za bohaterów, tak choćby jak w przypadku Schustera w Realu Madryt, który rok temu robił wszystko świetnie, a teraz znalazł się na bruku. To część naszej pracy i nie robimy z tego dramatu. Oczywiście, nie jest to sprawiedliwe, ale tak się dzieje. Zatrudnia się trenera, oczekując dobrych wyników i jeśli one się pojawiają, jesteś wynoszony pod niebiosa. Jednak jeśli nie spełniasz oczekiwań, stajesz się nikim. Zatem to nie tylko kwestia polskiej mentalności, choć u was jest to bardzo ekstremalne. Zwykle w innych krajach, kiedy coś się trenerowi nie układa, to ten spadek z nieba do piekła trwa dwa lub trzy miesiące. W Polsce zajmuje to nawet cztery dni. - Jak po dwumeczu z Czechami i Słowacją? - Dokładnie i to właśnie jest głupie. Przecież graliśmy tym samym zespołem, z tym samym trenerem. Zatem w Polsce jest ten efekt ekstremalnie szybki, ale on występuje wszędzie. Spotykam się z tym od ponad 40 lat i to samo powiedzą zapewne moi koledzy Schuster, Mourinho czy Donadoni. Luty - W drugim miesiącu roku mieliście zgrupowanie na Cyprze. Wtedy w meczu z Finlandią grali tacy piłkarze jak Bartczak, Goliński, Lisowski, którzy występują teraz w II lidzie. Czy nie sądzi pan, że stracili na degradacji ich klubów? Czy myśli pan, że wrócą jeszcze kiedyś do reprezentacji? - Zawsze mają szansę wrócić do kadry, ale problem jest w tym, że obecnie tracą swoją jakość. Widzę to choćby tu w Turcji po Szymonie Pawłowskim. On ma naprawdę wielki talent, ale jeśli nie gra co tydzień na najwyższym poziomie, to automatycznie obniża swój poziom. - Czy w porównaniu z poprzednim rokiem Szymon zrobił jakiś postęp? - Moim zdaniem, nie zrobił żadnego korku wprzód, a nawet w przeciągu tego roku się cofnął. Oczywiście, chcę walki z korupcją w lidze i szybkiego oczyszczenia środowiska, ale nigdy nie zrozumiem, dlaczego ci młodzi chłopcy płacą za to tak wielką cenę. Jeśli w rządzie są poszczególne ministerstwa i ktoś np. z ministerstwa finansów lub sportu nie był uczciwy i został przyłapany na korupcji, to przecież nie zamykają całego ministerstwa, tylko wyrzucają winnego człowieka. To samo powinno być w piłce, gdzie w klubach dwie lub trzy osoby były odpowiedzialne za korupcję i to ich powinno się wykluczyć z działalności w strukturach, a nie sprawiać, żeby Pawłowski czy Lisowski płacili za to wysoką cenę. W ten sposób marnuje się wielu bardzo utalentowanych piłkarzy, a co taki Pawłowski jest winien? On przez to stracił rok w swojej karierze. Marzec - Po przegranym meczu z USA (0:3) zarzucił pan kilku piłkarzom brak profesjonalizmu, co było główną przyczyną porażki. Niech pan wyjaśni, dlaczego zawodowi piłkarze, którzy dostają za swoją pracę duże pieniądze, nie zawsze dają z siebie sto procent swoich umiejętności? - To nie do końca jest kwestia tego, że są zawodowcami i dostają za to pieniądze. Przed meczami towarzyskimi mamy bardzo mało czasu na przygotowanie. Proszę pamiętać, że zawodnicy przyjeżdżają z całej Europy i mają 48 godzin na to, aby tworzyć zespół. Na mecz przeciwko USA przyjechało kilku piłkarzy niebyt dobrze przygotowanych po zimowej przerwie. Cóż mogę dodać, to był wypadek przy pracy, a takie zawsze się zdarzają. Do tego Amerykanie grali pod wodzą nowego trenera, przed którym każdy z nich chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Kwiecień - Roger otrzymał w tym miesiącu polskie obywatelstwo. W mediach widać było wiele sceptycyzmu, ale dziś można powiedzieć, że był to dobry ruch. Roger pokazał, że potrafi grać nieszablonowo, podać niekonwencjonalnie czy minąć rywala zwodem, a nawet oddać ładny strzał, jak to zrobił w meczu z Irlandią. Niektórzy mówią, że to piłkarz z innej planety. Proszę powiedzieć, dlaczego polscy zawodnicy nie potrafią tak celnie podawać, pięknie kiwać, precyzyjnie strzelać? - Jest tylko jedna odpowiedź na to pytanie. To praca z młodzieżą. Nic więcej. - Czyli nie jest to kwestia talentu z jakim się rodzą piłkarze? - Oczywiście, że talent jest potrzebny, ale przecież mamy wielu uzdolnionych piłkarzy. Powtarzam, jest to kwestia pracy u podstaw z młodzieżą. To proste. Jeśli chcesz iść na studia, to najpierw musisz chodzić do szkoły podstawowej, później do gimnazjum, a następnie zdać maturę. To samo dotyczy piłkarzy. Najpierw muszą mieć talent, później wielką dyscyplinę w dbaniu o ten talent. Troska o niego to ciężka, codzienna praca z dobrze przygotowanymi do tego trenerami. Tylko tak można szlifować i odnajdywać prawdziwe piłkarskie diamenty. Maj - Zgrupowanie w Donaueschingen, według wielu "fachowców", zaważyło na słabym występie na Euro 2008. Czy jeśli miałby pan szansę jeszcze raz być na tym zgrupowaniu, to czy dokonałby Pan jakichś zmian? - Nie. Wszystko byłoby tak samo. - Na konferencjach prasowych bardzo chwalił Pan wtedy Macieja Żurawskiego, twierdząc, że wygląda jak nowo narodzony. Tymczasem on zawalił kolejną dużą imprezę. Wcześniej nie dał rady na MŚ 2002 w Korei i Japonii, a także cztery lata później w Niemczech. Jak Pan sądzi, dlaczego tak utalentowani piłkarze nie potrafią wytrzymać presji związanej z występem na dużej imprezie? - Ja mogę mówić tylko o Euro, a on w Austrii dość szybko nabawił się kontuzji, bo już w pierwszym meczu z Niemcami i nie można mówić, że zawalił turniej. Mogę powiedzieć, że naprawdę na zgrupowaniu w Donaueschingen Maciej był świeży, wypoczęty, głodny gry i wyglądał na nowo narodzonego. Miał wielką ambicję, że ten turniej będzie należał do niego. Nie wiem, dlaczego nie dał rady na poprzednich turniejach. Naprawdę nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle, że Maciej podczas eliminacji do Euro był dla mnie bardzo ważnym zawodnikiem, bo jest piłkarzem, który rozumie to, co dzieje się na boisku. Dlatego właśnie został kapitanem, bo potrafił podczas meczu przekazywać moje polecenia całemu zespołowi. Czerwiec - O Euro 2008 napisano już tak wiele, że proszę tylko dokończy zdanie: Przegraliśmy ponieważ... - ...nie byliśmy wystarczająco dobrzy. Spójrzmy realnie, naprawdę nie byliśmy na tyle mocni. Oczywiście można gdybać, co by się działo, gdyby Błaszczykowski był w pełni formy, podobnie Bronowicki albo wspomniany Żurawski nie złapał kontuzji w pierwszym meczu, ale to nie ma sensu. Naprawdę nie byliśmy wystarczająco dobrzy.