INTERIA.PL. Co było dla pana magnesem, aby porzucić ciepłe pielesze w Ekstraklasie SA i przyjść do klubu, w którym do niedawna niczego nie można było być pewnym? Bogdan Basłaj: - Z tymi pieleszami to przesada, ale ja się spełniałem w roli dyrektora Ekstraklasy. Z tej funkcji można było całą piłkę naprawiać. I coś mi się tam udawało, jak z Młodą Ekstraklasą czy ze szkoleniami. Z drugiej jednak strony prezes Bogusław Cupiał, z którym się przyjaźnimy, co jakiś czas mnie zagadywał. We mnie też zaczęła się budzić chęć dokończenia czegoś co przerwałem w 2005 roku, między innymi z powodu braku nowego stadionu. To gdzieś siedziało we mnie, tam z tyłu głowy i ciągnęło. Gdy otrzymałem propozycję... trochę to trwało, te negocjacje, ale udało się. Udało się dla mnie, myślę że dla Wisły też. Dla pana konikiem zawsze były rozgrywki młodzieżowe, Młoda Ekstraklasa, tymczasem wiślacka młodzież do dzisiaj nie ma gdzie trenować. Kiedy to się zmieni? - Przypomnę, że pierwsze rozgrywki Młodej Ekstraklasy wygrała Wisła. Byłem na decydującym meczu z Koroną, który wygrała po bramce w ostatniej minucie. A wracając do pytania. Baza szkoleniowa w Polsce jest słaba aczkolwiek poprawia się coraz szybciej. To jest rzeczywiście mój konik. Nie ma co ukrywać, że namawiałem prezesów wszystkich klubów i wręcz wymuszałem, że wprowadzić do licencji wymóg posiadania boisk treningowych. Jak to wprowadzimy, to będziemy mogli rozmawiać z właścicielami terenów czy z miastami, ponieważ to nie jest tylko dla klubów, ale i dla dzieci. Powstaną miejsca, gdzie będą mogły spędzać czas. Łącząc wspólnie siły można wybudować boiska treningowe. To nie są wcale drogie inwestycje, ale bardzo potrzebne, wręcz niezbędne. Czy mógłby pan zdradzić ile środków jest zabezpieczone w budżecie Wisły na te cele? - Wszystko powoli. Najpierw musimy uporać się z tym stadionem, bo to jest rzecz najważniejsza teraz. Plus oczywiście sprawy sportowe. Ja nie poruszałem tego tematu na konferencji prasowej, ale absolutnie trzeba na to położyć nacisk.Wszystko w swoim czasie. Najpierw stadion, struktury zarządzające w klubie i potem będziemy dalej myśleć o centrum treningowym i o akademii piłkarskiej. Ostatnia wizyta pana na meczu Wisły, jeszcze w roli dyrektora zarządzającego Ekstraklasy SA, miała specyficzny charakter. Przywiózł pan puchar za zdobycie mistrzostwa Polski, taki awaryjny. Ten właściwy trzeba było wręczyć w Poznaniu. Proszę o krótką analizę dlaczego Wisłą przegrała to mistrzostwo. - Drużyna, która przegrywa u siebie trzy mecze z zespołami walczący o utrzymanie się czyli z: Cracovią, Arką i Koroną, nie może zdobyć mistrzostwa. To jest dla mnie jedyne wytłumaczenie tego. Czy zanosi się na dużą przebudowę zespołu? - Nie jestem zwolennikiem czyszczenia, wyrzucania. Słyszałem te hasła w wielu klubach i nawet w tym klubie kiedyś. Zmiany mają być ewolucyjne, to jest żywy organizm. Nie można wyrzucić, kogoś w imię mocnej miotły. Klub ma być budowany stabilnie. Ma być fluktuacja, wiadomo, że zawodnicy przychodzą, odchodzą. Trzeba stworzyć strategię na dwa, trzy lata i spokojnie decydować. Jeśli chodzi o sprawy sportowe, to widzę że pracują tutaj od kilku miesięcy ludzie. Będę się z nimi spotykał i będę miał pełną wiedzę co się tam dzieje. Jednym z pana celów ma być zbudowanie siatki scautów, która nie przepuści żadnego z talentów. Kiedyś dyrektor sportowy Wisły Grzegorz Mielcarski miał taką siatkę, po czym okazało się, że wyławia ona talenty, ale klubu nie stać na ich pozyskanie, za niewielkie kwoty. Czy tym razem historia się ta nie powtórzy? - Nie wiem, jak to było za czasów Grzegorza. Wiem, że był jakiś Portugalczyk. Zorganizowałem kiedyś szkolenie z Holendrami, Niemcami i Włochami, którzy opowiadali, jak to wygląda. Trzeba po prostu stworzyć sieć rezydencką w Polsce. Pamiętajmy, że Wisła już nie jest klubem, który jest monopolistą, jak to było w latach 2000 - 2005. Jest klika klubów, co jest dobre dla ligi, które mają mniej więcej równe szanse budżetowe Sieć skautingu musi powstać taka, która będzie skuteczna dla nas. Trzeba rywalizować z innymi klubami. Nie jest tajemnicą, że na jeden mecz jeździ po trzech, czterech scautów z innych klubów. Trzeba po prostu szybko reagować. Musi być szybsza decyzja odnośnie zawodników, którzy nam się podobają. Polskim klubom ciężko rywalizować z zachodnimi. W Polsce pensje, wynagrodzenia dla zawodników będą coraz atrakcyjniejsze, to spowoduje, że będą do nas przychodzić. Proszę jeszcze na koniec zdradzić pełną wizję zarządu Wisły? - Jest już Marek Wilczek, który jest bardzo dobrym fachowcem od spraw organizacyjno-finansowych. Będzie mnie wspierał w tych sprawach. Nie wykluczam, że w zarządzie będzie trzecia osoba odpowiedzialna za marketing i zarządzanie stadionem. Rozmawiał: Michał Białoński