Obserwując wasze treningi widać, że szkoleniowcy dokładają wszelkich starań, byście nie mogli narzekać na nudę - Zgadza się. Trenerzy poświęcają bardzo dużo czasu technice i taktyce. To nie mogą być nudne zajęcia, gdy niemal cały czas ćwiczymy z piłką. Chyba żaden piłkarz nie lubi trenować bez niej. Pomimo tego, że przed nami jeszcze dużo pracy, że niektóre ćwiczenia są ciężkie, to jednak jest to przyjemne. To zgrupowanie daje wam możliwość sprawdzenia się na tle mocniejszych drużyn? - No tak. To z pewnością główny powód tego, dlaczego wyjeżdża się na zagraniczne zgrupowania. Wiem, że powtórzę słowa moich kolegów, ale rozegranie sparingów z mocnymi, zagranicznymi rywalami jest bardzo ważne. W środę pokonaliście turecką Kasimpasę, a wasza gra wyglądała całkiem nieźle? - Zgadza się. Nie chciałbym popadać w huraoptymizm, ale oglądałem z ławki drugą połowę i nie pamiętam, żebyśmy wcześniej grali tak dobrze. To był pierwszy sparing, w którym widziałem, że utrzymujemy się przy piłce, staramy się nie grać długich piłek, dużo podajemy. Może graliśmy jeszcze trochę za mało do przodu, ale myślę, że to przyjdzie z czasem. Gramy mądrze, czego odzwierciedleniem mógł być końcowy wynik. Drugą połowę, jak sam wspomniałeś, obejrzałeś z perspektywy ławki rezerwowych. Rzadko się zdarza, by piłkarz zapamiętał na długi czas zwykły sparing? - (śmiech) Teraz możemy się śmiać, ale nigdy w życiu nie miałem czegoś takiego na boisku. Sędzia biegał za mną i wciąż coś krzyczał - raz po angielsku, raz po holendersku. Nie dał mi w ogóle grać. Może niepotrzebnie wszedłem z nim w dyskusję. No właśnie, od czego to się zaczęło? - Nie pamiętam do końca, ale to chyba była jakaś błahostka. Zaczęliśmy od drobnej wymiany zdań, było dobrze, ale po chwili kogoś sfaulowałem. To było lekkie przewinienie, Turek nie miał do mnie o to żadnych pretensji, ale wtedy zaczął szaleć właśnie sędzia. Później to ja zostałem sfaulowany i to w sposób brutalny, a arbiter powiedział mi, że to moja wina. Wtedy się zdenerwowałem i rozpoczęliśmy dyskusję. Od tego momentu nieważne co zrobiłem, sędzia i tak mi to gwizdał. Przykładowo zastawiłem się, Turek wbiegł we mnie, a on pokazał rzut wolny, ale dla przeciwników. Chłopcy już nie grali do mnie, bo wiedzieli, że gdy tylko przyjmę piłkę, skończy się to gwizdkiem arbitra. Najbardziej bolały mnie pozycje spalone, których nie było. Miałem wtedy szansę strzelić gola. Trener Ulatowski trafnie podsumował pracę arbitra mówiąc: "to nie był sędzia, to był nauczyciel"? - No tak, arbiter chciał być chyba głównym bohaterem tego spotkania. Było to dziwne o tyle, że był to sędzia, który w swej karierze prowadził naprawdę ważne mecze. Arek Radomski powiedział mi po spotkaniu, że ten sędzia podobnie zachowywał się w lidze, też chciał od początku pokazać, że to on rządzi na boisku. Nikomu nie pozwalał na dyskusję. I dobrze, ale my graliśmy w sparingu, było kilka spornych sytuacji, które wymuszały rozmowę. Może nie powinienem... Teraz możesz mieć tylko nadzieję, że sobotniego sparingu z AGOVV Apeldoorn nie poprowadzi ten sam sędzia? - Jeżeli tak będzie, to ja nie mogę wyjść na boisko (śmiech). A tak na poważnie to dobrze, że zagramy taki sparing, podobnie jak dwa kolejne. Holendrzy potrafią grać w piłkę, wystarczy choćby spojrzeć na Mistrzostwa Świata, na których zajęli drugie miejsce. Rozmawiał Dariusz Guzik Czytaj też: Cracovia wygrywa z Turkami