- Stawka drużyn, które chcą coś osiągnąć jest szeroka. Dyspozycja w danym dniu zadecyduje, kto wygra. Szwedzi, Chorwaci, Francuzi, Niemcy, Islandczycy, Norwegowie - każdy z tego grona chce zdobyć medal lub przynajmniej kwalifikację do olimpiady - powiedział Jurecki, który dzień po finale MŚ, 31 stycznia będzie obchodził 32. urodziny. Jeden z najbardziej doświadczonych w polskiej ekipie zawodników, który w 135 spotkaniach narodowego zespołu strzelił 431 bramek, jest przekonany, że wraz z kolegami powininni osiągnąć sukces. - Wiemy na co nas stać, jesteśmy dobrą drużyną i z optymizmem podchodzimy do tego turnieju. Jesteśmy zgraną ekipą, od wielu lat występujemy w niezmienionym składzie, są tylko drobne korekty. Jeżeli będziemy się trzymać razem, grać zespołowo, jak to było wcześniej, jest szansa na jakiś dobry wynik - zaznaczył. Charakteryzując zespoły występujące w grupie D w Goeteborgu, za najmocniejszych uznał Szwedów, ale dodał, że nikogo nie można traktować bez należytego respektu. - W naszej grupie na pewno Szwedzi są najmocniejsi. Są gospodarzami, więc pomagać im będą ściany i ich kibice. Słowacy, z którymi kilka dni temu graliśmy w Gdyni, nie pokazali tam całej swojej siły, najlepsi zawodnicy nie grali. Jest też nieobliczalna Korea Płd. Oni są bardzo szybcy, zwrotni i bardzo trzeba na nich uważać. Przegrywaliśmy już z nimi. Na turnieju olimpijskim udało nam się ich rozpracować i oby tak było też teraz. Argentyna i Chile to może teoretycznie najsłabsze zespoły, ale żadnej z nich nie można lekceważyć - ocenił rywali. Bartosz Jurecki do 2015 roku przedłużył kontrakt z SC Magdeburg. Jego młodszy o ponad pięć lat brat Michał, którego także zabrał do Szwecji trener Bogdan Wenta, jest zawodnikiem Vive Targi Kielce. - Jestem zadowolony z tego, że zostaję w Magdeburgu. Razem z rodziną podjęliśmy taką decyzję - dodał Bartosz Jurecki, którego czteroletnia córka Agata chodzi w Niemczech do przedszkola. - Fajny jest klub, fajni są ludzie, którzy chcą coś osiągnąć, pracują na wynik. Władze w zarządzie się zmieniły z pożytkiem na lepsze. Były dwa lata chude, było wtedy bardzo ciężko. Teraz jest super. Nie narzekamy - podkreślił. Cezary Osmycki, Goeteborg