Leszek Salva: Tak jak się można było spodziewać, mecz nie przypominał zupełnie tego sprzed tygodnia z turnieju w Gdyni. Zasłona dymna zastosowana przez Słowaków pomogła im. - Tak też wtedy mówiliśmy, że to będzie całkiem inne spotkanie. Mecz o punkty to jest walka o życie, o przyszłość w turnieju. Wtedy w Gdyni u Słowaków nie grali Daniel Valo i Petr Kukuczka i dzisiaj widać było, że to motor napędowy tej drużyny. Obaj napsuli nam krwi. Mecz rozstrzygnęliście dopiero 10 minut przed końcem. Długo łapaliście rytm. - Najważniejsze, że wygraliśmy, bo ciśnienie w nas było bardzo duże. Oczekiwanie na to pierwsze spotkanie było bardzo długie, chcieliśmy już tylko wyjść i grać. Przydały się chyba te cztery bramki z rzędu stracone w ostatnich dwóch minutach pierwszej połowy. Wstrząsnęły wami na tyle wcześnie, że zdążyliście zareagować. - Lepiej żeby takich strat nie było. Bogdan powiedział w przerwie że mamy pół godziny i w drugiej połowie musimy uszczelnić obronę. To nam się udało, bo ona zaczęła super funkcjonować, do tego Sławek odbił kilka piłek, z tego wyciągnęliśmy kontry i tak trzeba robić w następnych meczach. To jest najprostsza recepta na sukces. Rozmawiał w Goeteborgu Leszek Salva