Podopieczni Josepa Guardioli odnieśli 15 kolejnych zwycięstw w Primera Division, czym wyrównali osiągnięcie Realu Madryt z sezonu 1960/61. Jeśli w sobotę pokonają na Camp Nou Atletico będą samodzielnymi rekordzistami z możliwością przedłużania tej wspaniałej serii. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Atletico nie jest w stanie powstrzymać rozpędzonej Barcelony. W tym roku zespół z Madrytu tylko raz wygrał w lidze, ponosząc trzy porażki i raz remisując. Dlatego spadł na siódme miejsce w tabeli i traci już 11 punktów do czwartej Valencia CF. Mimo to piłkarze Quique Sancheza chcą napsuć trochę krwi mistrzowi Hiszpanii i liczą na pozytywny wynik. - Mieliśmy kilka fatalnych tygodni i w szatni jest bardzo nerwowo. Ta grupa jest jednak silna i nie ma nikogo, kto nie próbowałby wydostać zespół z tego dołka - mówił na konferencji prasowej Juanfran, który w zimowym oknie transferowym został pozyskany z Osasuny Pampeluna. - Drużyna na pewno może grać lepiej począwszy od teraz do końca sezonu i zamierzamy osiągnąć nasz cel, jakim jest zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów. Oczywiście, atmosfera się poprawi, jeśli wygramy w sobotę - dodał 25-letni pomocnik. Według niego kluczem w trakcie meczu z "najlepszym zespołem na świecie" będzie ścisły pressing i niepozwolenie, aby rywal wszedł w swój rytm. - Od pierwszych minut musimy na nich "siedzieć" i mieć pewność, że nie poczują się komfortowo. To nie będzie proste, ale my również będziemy mieć swoje okazje, chociaż 90 minut na Camp Nou wydaje się bardzo długie. Żeby wygrać, musimy biegać więcej niż oni i być efektywni, jak to najbardziej możliwe. To są nasze założenia. Jedziemy do Barcelony po zwycięstwo - stwierdził Juanfran. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division