To było małżeństwo z rozsądku, ale szybko przerodziło się w związek doskonały. Mający dość notorycznych upokorzeń w europejskich rozgrywkach prezes Interu Massimo Moratti postawił na Jose Mourinho wyrzuconego z Chelsea za to, że nie potrafił z nią wygrać Champions League. Stało się to wszystko w tym samym czasie, kiedy zagrożony dymisją prezes Barcelony Joan Laporta w akcie desperacji posadził na ławce trenerskiej wychowanego w "La Masia" żółtodzioba Pepa Guardiolę. A ten pozbywając się Ronaldinho i Deco w 12 miesięcy przemienił podupadłą drużynę w najlepszy zespół świata. Zamach Mourinho na Guardiolę Dziś pracoholik Mourinho ma zamiar odebrać Guardioli pozycję numeru jeden wśród trenerów. 22 miesiące jego ciężkiej pracy stworzyły z Interu zespół europejski, który w fazie pucharowej Champions League wygrał wszystkie mecze. Mourinho dokonał w 1/8 finału zemsty na Chelsea, a przed tygodniem podniósł rękę na najlepszy zespół ubiegłego roku. Z takim skutkiem, że w "erze Guardioli", czyli w dwóch ostatnich latach Barcelona przegrała pierwszy raz różnicą aż dwóch goli. Te dwie bramki zaliczki z Giuseppe Meazza to nie jedyna przewaga Interu. Gracze z Mediolanu przekonali się na własnej skórze, jakiego dokonali skoku pod okiem swojego genialnego stratega. Jeszcze jesienią, w fazie grupowej byli bezradni wobec maestrii Xaviego i Iniesty, teraz przybywają na Camp Nou pewni swego. Mistrz Włoch zagra w pełnym składzie, kontuzjowany w ostatniej kolejce Serie A Wesley Sneijder wyleczył się i pokieruje drużyną w najważniejszym meczu od 38 lat. Tyle czeka mediolański klub na występ w finale Pucharu Europy. Sneijder to ktoś, komu na występie 22 maja na stadionie Realu Madryt zależy (ze względów ambicjonalnych) nie mniej niż piłkarzom Pepa Guardioli. Latem królewski klub zatrudnił Kakę i Ronaldo, a jego oddając Interowi symbolicznie wykreślił z listy graczy wybitnych. Pojawiając się w finale na Santiago Bernabeu Holender mógłby zagrać szefom Realu na nosie. Oni musieli przełknąć klęskę nowej, galaktycznej ekipy już w 1/8 finału. Negatywna motywacja może kierować także Samuelem Eto'o. Zaledwie kilkadziesiąt dni po zwycięstwie w finale Champions League nad Manchesterem United Guardiola wymienił go na Zlatana Ibrahimovicia dopłacając Interowi astronomiczną kwotę 50 mln euro. Kameruńczyk się do tego nie przyznaje, ale pewnie chciałby udowodnić trenerowi Barcy, że się mylił. Lepszej okazji niż dziś, nie będzie. Poza tym karierę zaczynał w Madrycie gdzie się na nim nie poznali. Eto'o zapamiętał im to na zawsze. Jak inaczej można patrzeć na piłkę najlepiej dowodzi jednak przykład Waltera Samuela, który w swoim madryckim epizodzie był uznawany za piłkarską "niemotę", u Mourinho jest graczem fundamentalnym. Mecz pełen podtekstów Podtekstów w niezwykłym meczu na Camp Nou jest cała masa: choćby bratobójcze starcie w rodzinie Milito. Diego (Inter) zdobył na Giuseppe Meazza bramkę na 3-1, Gabriel (Barcelona) zastąpi dziś Carlesa Puyola. Stoper Barcy ma rachunki z dyrektorem Realu Jorge Valdano, któremu podczas ostatniego Gran Derbi złowrogo obiecał: "ja tu jeszcze w tym sezonie wrócę". Ale gra toczy się o coś znacznie więcej niż urażoną dumę, dlatego elektryzuje uwagę całego piłkarskiego świata. Nikt nie jest obojętny: czy kocha futbol za dryblingi, fantazję i talent piłkarzy, czy za geniusz strategiczny trenerów. Guardiola już drugi rok udowadnia, iż esencją piłki są mistrzowie kiwek w typie Messiego, lub wizjonerzy podobni do Xaviego, czy Iniesty. Mourinho stawia tezę przeciwną: zrobił z Interu machinę, która swoją siłą przerasta prostą sumę talentów jego piłkarzy. Choć oczywiście Barcelona jest wielką drużyną, tak jak mediolańczykom nie brakuje wielkich indywidualności. Katalonia szykuje się na niezwykły mecz. Szefowie klubu z Barcelony zastanawiali się nawet nad zmianą marszruty drużyny z miejsca zgrupowania na stadion. W geście poparcia i uwielbienia fani Barcy chcą konwojować autokar z piłkarzami Pepa Guardioli, co grozi zatarasowaniem dróg w mieście. Oprawa meczu ma być nadzwyczajna i doping fanatyczny jak nigdy (niektórzy piłkarze porównywali ironicznie reakcje trybun na Camp Nou z zachowaniami publiczności w filharmonii). Tym razem kibice planują zapełnić stadion Barcy na godzinę przed meczem, by przybywający gracze Mourinho mieli wrażenie, że stępują do piekieł. Prezes Interu martwi się jednak wyłącznie tym, by presji 90 tys gardeł nie uległ belgijski sędzia Frank de Bleeckere. Strona internetowa klubu z Katalonii wydała okolicznościowe wideo, którego "refrenem" jest cyfra dwa. Mijają dwa lata pracy Guardioli z Barceloną, czyli dwa lata magii na Camp Nou. Dwa razy ten trener wygrywał z drużyną Gran Derbi na Santiago Bernabeu, w ostatnim dwa tygodnie temu zdobyła ona dwa gole. Dwie bramki wbiła Interowi Barca w ostatnim pojedynku na Camp Nou i dwóch potrzebuje dzisiejszej nocy, by po raz drugi z rzędu awansować do finału Champions League. A potem drugi raz go wygrać 2-0. Co na to gracze Interu? Z pewnością nie mają nic przeciwko stracie dwóch goli, gdyby wbili jednego. Oni motywacją do gry nie ustępują rywalowi, a może go nawet przewyższają. Katalonia się boi Triumf w Champions League Manchesteru United w 2008 roku i 12 miesięcy później Barcelony sprawił, że w Europie nastała moda na futbol ofensywny. Hołdy zbierali trenerzy w typie Aleksa Fergusona i Pepa Guardioli zapatrzeni w talent w nogach swoich piłkarzy. Dla Mourinho nie były to czasy łatwe. Posiwiał ostatnio jak gołąbek, mając wokół siebie niemal samych wrogów. Niedawno żalił się, że calcio nienawidzi jego, a on nienawidzi cacio. Ale nie ustawał w wysiłkach mimo że Inter przegrywał i z Manchesterem (1/8 finału poprzedniej edycji) i Barceloną (faza grupowa obecnej). Dziś jest o krok, by dopiąć swego, "przeskoczyć" i Fergusona i Guardiolę. W ankietach katalońskich gazet, ponad 50 proc ludzi obawia się, że w finale na Santiago Bernabeu na jednej z ławek zobaczą nie ukochanego trenera Barcelony, ale znienawidzonego Mourinho. Naprzeciwko innego nie lubianego trenera, który pracował kiedyś w Katalonii Louisa van Gaala z Bayernu Monachium. Liczby Messiego 6 - tyle bramek zdobył w dwóch ostatnich meczach Ligi Mistrzów rozgrywanych na Camp Nou ze Stuttgartem i Arsenalem 0 - tyle goli strzelił w spotkaniach z drużynami prowadzonymi przez Jose Mourinho Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego The best of Jose Mourinho!