"71 pkt to jest k... barbarzyństwo" - powiedział po zwycięstwie nad Osasuną Pep Guardiola. Trener Barcy sam był sfrustrowany, gdy uświadomił sobie liczbę punktów, którą trzeba zdobyć w tym sezonie, by marzyć o mistrzostwie Hiszpanii. Podobno w przerwie spotkania na Camp Nou - przy stanie 0-0 - rzucił wściekły swoim piłkarzom, że grając tak dalej oddadzą nie tylko ten mecz, ale i tytuł. Barca wygrywa, ale wciąż się w Primera Division męczy. Jej żywiołem jest raczej rywalizacja w Champions League. Zagraniczni rywale nie potrafią znaleźć lekarstwa na jej kunsztowny styl. W kraju graczom Guardioli jest trudniej z każdym meczem, stąd coraz więcej osób widzi faworyta ligowych zmagań w Realu Madryt. Zespół Manuela Pellegriniego walczy tylko na jednym froncie, rywali krajowych zmiata. Ci sprawiają wrażenie, jakby nie mieli odwagi podjąć walki, by nie drażnić kolosa. Wczoraj, na stadionie Getafe drużyna Ronaldo i Higuaina wyrównała osiągnięcie zespołu Juande Ramosa z poprzedniego sezonu (10 kolejnych zwycięstw). Nowy Real zdobył w nich aż 32 bramki. Ma ich już w sumie 78, poważnie zagrażając rekordowi wszech czasów zespołu Johna Toshacka z sezonu 1989-90 (107 trafień). Aby go pobić, trzeba tylko nieznacznie poprawić średnią (z 2,7 na 2,8 bramki na mecz) w dziesięciu następnych kolejkach. Higuain (22 gole) i Ronaldo (17) są w stanie tego dokonać. Rekord punktowy ustanowiono w Hiszpanii 13 lat temu. Mistrzowska drużyna Realu uzbierała wtedy 92 pkt, ale w Primera Division grały aż 22 zespoły, a więc każdy rozegrał po 4 spotkania więcej. Teraz trzeba zdobyć 21 pkt w 10 kolejkach, a przecież obecna średnia Realu i Barcy przekracza 2,53. Liderzy uzbierali po 71 pkt z 84 możliwych do zdobycia! Nic dziwnego, że od trzeciej w tabeli Valencii dzieli ich przepaść 18 pkt. Najbardziej szokujące jest jednak to, że Barcelona może nie zostać mistrzem kraju notując w całym sezonie zaledwie jedną porażkę. W poprzednim, mistrzowskim "zaliczyła" ich aż pięć. Czy do tego niezwykłego wyścigu, może coś wnieść następna kolejka? Mająca w tyle głowy mecz z Arsenalem w ćwierćfinale Champions League Barca wyjeżdża na Majorkę, gdzie gospodarze przegrali dotąd tylko jeden raz. Real podejmuje w derbowym spotkaniu Atletico. Jeśli znów kolosy wygrają, to rozstrzygające może być dopiero Gran Derbi na Santiago Bernabeu. W wypadku remisu wyścig będzie trwał nawet do ostatniej kolejki, a wtedy padną naprawdę barbarzyńskie rekordy. POROZMAWIAJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM O ARTYKULE