"W mistrzostwach Polski nie mogłem wystartować. Kilka dni wcześniej skończyłem ciężki Wyścig Dookoła Katalonii, potem miałem konsultacje przed Tour de France pod Oviedo" - powiedział Baranowski na łamach "Sportu". "Występu w tych zawodach kategorycznie zabronił mi dyrektor sportowy Liberty, Manolo Saiz, który był bardzo zdziwiony, że nie forma, a udział w krajowym czempionacie jest w Polsce warunkiem występu na olimpiadzie. Dwa dni przed zawodami w Polsce powiedziałem o wszystkim Zbyszkowi Spruchowi, który jest selekcjonerem kadry narodowej. Spruch zna Saiza oraz kolarstwo zawodowe i zrozumiał moje problemy. Dlatego jestem pewien, że to nie on decydował o ostatecznym składzie drużyny olimpijskiej. Wydaje się, że w Polskim Związku Kolarskim w dalszym ciągu dominuje amatorszczyzna i prywata" - nie krył rozgoryczenia Baranowski. "Między Toru de France a olimpiadą są dwa tygodnie przerwy. Skoncentrowałbym się na trenowaniu jazdy na czas. mieliśmy trenować czasówki wspólnie z jednym z kandydatów do olimpijskiego złota w tej konkurencji - Hiszpanem Igorem de Galdeano. Miałbym do dyspozycji najwyższej klasy rower do czasówki, ale nic nie poradzę skoro mnie nie chcą" - dodał kolarz.