Miał on bardzo duży wkład w ten awans, gdyż został królem drugoligowych strzelców z 18 bramkami na koncie. - Jakie to uczucie wprowadzić Cracovię do ekstraklasy po 20 latach nieobecności "Pasów" w tej klasie rozgrywkowej? - Piękne uczucie. W drużynie panuje ogromna radość. W przekroju całego sezonu zasłużyliśmy na to, aby awansować. Naprawdę kosztowało nas to dużo wysiłku, bo każdy mecz graliśmy pod ogromną presją zwycięstwa i należy cię cieszyć, że podołaliśmy temu zadaniu. - Jeden z kibiców Górnika podczas sobotniego spotkania w Polkowicach stwierdził, że jesteście przynajmniej o dwie klasy lepsi od gospodarzy, czyli awans wam się należał. - Udowodniliśmy to już w pierwszym meczu w Krakowie, gdzie Górnik nie był w stanie praktycznie nic zrobić. Przez całe spotkanie polkowiczanie oddali jeden celny strzał na naszą bramkę. W rewanżu oddali więcej strzałów, ale wynik jest taki sam jak na Kałuży, a oznacza, że na pewno jesteśmy drużyną lepszą. - W rewanżu mogliście wygrać nawet wyżej, kilka razy marnując wyśmienite okazje. - Nie ma jednak co tego roztrząsać, tylko popatrzeć jak sobie poradziliśmy w tym dwumeczu. 4:0 w jednym spotkaniu, 4:0 w drugim, te wyniki mówią wszystko. - Jak będziecie świętować awans do ekstraklasy? - Przypuszczam, że hucznie. Tym bardziej, że w naszej drużynie jest dużo Piotrów i Pawłów i świętując awans, równocześnie będziemy obchodzić imieniny tych chłopaków. - Chyba cieszy was deklaracja profesora Janusza Filipiaka, współwłaściciela MKS Cracovia SSA, że nie będzie robił dużych zmian w składzie, bo ta drużyna zasługuje, w tym zestawieniu personalnym, aby pokazać się w pierwszej lidze. - Musi nas to cieszyć, bo często jest tak, że z drużyny, która awansuje do wyższej klasy, zostaje dwóch albo trzech piłkarzy, a resztę się ściąga z zewnątrz. My natomiast przekonaliśmy się w tym sezonie ("Pasy" były beniaminkiem w drugiej lidze - przyp. red.), że zawodnicy, którzy wywalczą awans są potem w stanie udźwignąć ciężar gry w wyższej klasie rozgrywkowej. Paweł Pieprzyca, Polkowice Zobacz galerię zdjęć z fety w Polkowicach.