- Nie rozmawialiśmy o końcu pracy pana Bakero w Lechu. Ma kontrakt do końca sezonu i w tej chwili nie ma tematu jego rozwiązania przed czasem - mówi wiceprezes Lecha Arkadiusz Kasprzak. Gdy pod koniec października ubiegłego roku Lech zdecydował o wymianie Jacka Zielińskiego na Jose Mari Bakero, Baskowi postawiono cel: awans do europejskich pucharów w kolejnym sezonie. Były pomocnik Barcelony był bliski zrealizowania postulatu władz - prowadzony przez niego Lech przegrał jednak rzutami karnymi finał Pucharu Polski. Teraz poznaniacy mają jeszcze szanse w lidze, ale tu tak naprawdę pozostało jedno wolne miejsce (Wisła Kraków i Jagiellonia raczej nie oddadzą dwóch pierwszych miejsc, a Legia jest już pewna gry w Lidze Europejskiej), a chętnych aż dziesięć ekip. Trzecią Lechię Gdańsk dzieli od trzynastego Widzewa zaledwie sześć punktów. Lech jest dziesiąty i ma o trzy punkty mniej od Lechii i Śląska. Przed sobą jednak dość ciężki terminarz, a w nim wyjazdowe spotkania z Wisłą czy Lechią. Po porażce w finale Pucharu Polski działacze Lecha zebrali się na spotkaniu, ale o Bakero nie rozmawiali. - Trener ma kontrakt do końca sezonu. Na razie nie ma mowy o jego rozwiązaniu - ucina wiceprezes Kasprzak. Już wcześniej, po fatalnych występach Lecha w lidze, za odwołaniem Baska był m.in. prezes klubu Andrzej Kadziński, ale przeciwny temu był właściciel klubu Jacek Rutkowski. A to on ma decydujące zdanie. Rutkowski nie zwykł zmieniać szkoleniowców w trakcie sezonu, na dodatek jesienią zrobił wyjątek od przyjętej reguły i takiej zmiany już dokonał - Bakero zmienił Zielińskiego. Lech gra ostatnio lepiej, ale po cichu mówi się, że piłkarze nie idą w jednej linii ze szkoleniowcem. Co z tego, skoro właściciel mistrza Polski nie lubi takiego sposobu wywoływania na nim presji i w efekcie działa na przekór. Jedno jest jednak pewne - kontrakt Bakero w Lechu nie zostanie przedłużony, nawet jeśli Lechowi uda się zająć trzecie miejsce za Wisłą i Jagiellonią lub czwarte, jeśli na podium wskoczy jeszcze Legia. W nowym sezonie poznaniaków poprowadzi inny trener.