Rutkowski nie jest zwolennikiem częstych zmian trenerów, a jedną roszadę już w zakończonym właśnie sezonie wykonał. Pomysł zastąpienia Jacka Zielińskiego na Jose Mari Bakero nie wypalił, bo tak jak Lech grał nieciekawie na początku sezonu, tak i grał w jego końcówce. Zmiany stylu gry praktycznie nie było widać. Bakero nie zdołał wykonać planu minimum, a było nim zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. W efekcie w klubie z Poznania już rozpoczęła się rewolucja kadrowa: pracę stracił dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk, a także kierownik drużyny Łukasz Mowlik. Los Bakero nie jest pewny, ale zależy tylko od Baska. Rutkowski chce dać szansę trenerowi w kolejnym sezonie, ale za mniejsze pieniądze. Były piłkarz Barcelony dostał ofertę nowego, dwuletniego kontraktu. Czy się zgodzi? Odpowiedź ma dać właścicielowi klubu dziś wieczorem. Trener Lecha nie ma najlepszej opinii wśród kibiców, a na dodatek w niedzielę wieczorem, już po meczu z Koroną, pokłócił się z grupką sympatyków w jednym z ogródków piwnych na Starym Rynku. Lada chwila powinna też zapaść decyzja o obsadzeniu posady dyrektora sportowego. Tu ścierają się dwie opcje - istnieje bowiem możliwość sięgnięcia po kogoś z kraju (kandydatem jest np. były współpracownik Leo Beenhakkera w kadrze Andrzej Dawidziuk, już współpracujący z Lechem w ramach umowy "Kolejorza" z MSP Szamotuły) albo wzięcia zagranicznego dyrektora. W tym drugim przypadku nowy dyrektor i tak musiałby blisko współpracować z osobą dobrze znającą polski rynek futbolowy i... polskie realia).