Hiszpański szkoleniowiec zaskoczył przedstawicieli mediów. Widział bowiem w pierwszym kwadransie trzy stuprocentowe sytuacje swojej drużyny, choć tak naprawdę tak dogodną miał tylko Semir Stilić, który kopnął prosto w bramkarza Pareikę. - Te pierwsze 15 minut było fantastyczne - powiedział Bakero. - Problem w tym, że w poprzednich meczach trafialiśmy w trudniejszych sytuacjach, a teraz nie potrafiliśmy strzelić w łatwiejszych - dodał. Zdaniem Bakero Wisła zdobyła bramkę z pierwszej swojej okazji. Bask zapomniał jednak, że 10 minut przed tym golem Maor Melikson trafił piłką w słupek. - Po tej bramce niepotrzebnie przyjęliśmy grę, którą zaproponowała nam Wisła. Graliśmy za szeroko, między formacjami zrobiły się przerwy. W drugiej połowie musieliśmy się nieco odsłonić, dlatego rywale stworzyli kilka okazji. My też je jednak mieliśmy, a przez ostatnie 20 minut mieliśmy inicjatywę. Zamknęliśmy Wisłę w jej polu karnym, ale brakowało ostatniego podania i strzału. Z tego meczu mogę więc wyciągnąć wnioski pozytywne i negatywne - powiedział Bakero. Trener Lecha po raz pierwszy w tym sezonie dokonał rewolucyjnych roszad w składzie, których to piłkarze nie rozumieli wiosną. Bakero skorzystał tylko z piłkarzy, których miał do swojej dyspozycji podczas przerwy reprezentacyjnej, dołożył do nich dwie gwiazdy - Semira Stilicia i Artjoma Rudniewa. W tej sytuacji zabrakło miejsca dla Rafała Murawskiego czy Aleksandara Tonewa, a Luis Henriquez nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. Eksperymenty nie wypaliły, bo Ślusarski czy Kriwiec wypadli bardzo blado, podobnie zresztą jak chaotyczny Wilk. Bakero bronił jednak swoich decyzji. - Rafał rozegrał bardzo ciężki mecz z Niemcami, a byłem pewien, że nie jest w stanie zagrać po trzech dniach tak samo. On daje z siebie tysiąc procent, dziś miał wejść w drugiej połowie i rzeczywiście poukładał nam grę. Na szczęście do wysokiej formy dochodzi Siergiej Kriwiec i dlatego postawiłem na niego. Wstawiłem też Ślusarskiego, bo potrzebowałem wysokiego piłkarza w ofensywie - opowiadał Bakero. - Ja zgłosiłem gotowość do gry, reszta należała do trenera - odparł tylko nieco zawiedziony Murawski. Lech musiał odczuć jego brak - nie miał kto wspomóc Stilicia w rozgrywaniu piłki, podobnie jak i Injaca w powstrzymywaniu rajdów Meliksona.