W czwartek Lech zagra z Austrią rewanżowe spotkanie pierwszej rundy Pucharu UEFA. Stawką jest awans do fazy grupowej rozgrywek. Ta sztuka udała się jak dotąd tylko dwóm polskim klubom - Amice Wronki i Wiśle Kraków. Pierwszy mecz w Wiedniu Austria wygrała 2:1. Pojedynek wywołuje w Poznaniu ogromne zainteresowanie. Biletów, których sprzedano prawie 24 tysiące, nie ma już od poniedziałku. Stadion Austrii może pomieścić zaledwie nieco ponad osiem tysięcy kibiców, ale i tak rzadko wypełnia się do ostatniego miejsca. - Dlatego, choćby pod tym względem, będzie to inny mecz - podkreślił Bąk. - Ale jesteśmy przyzwyczajeni do grania przy takiej publiczności. Austria przecież regularnie gra w europejskich pucharach. Ja osobiście lubię grać przy większej publice, bo to dodaje mi większej adrenaliny - dodał. Zdaniem Bąka, awans do kolejnej rundy jest sprawą otwartą. - Zwycięstwo 2:1 w Wiedniu nie zadowala nas do końca. To skromna zaliczka, ale przyjechaliśmy do Poznania po to, by awansować do kolejnej rundy. Myślę, że Lech zagra znacznie lepiej niż w pierwszym meczu, bo przyznam szczerze, że spodziewałem się po nich znacznie więcej - podkreślił polski piłkarz. Bąk nie zagrał w ostatnim meczu ligowym przeciwko SK Austria Karnten, wygranym przez rywali Lecha 1:0. Jak zapewnił piłkarz, w czwartek powinien pojawić się na boisku. - Miałem naciągnięty mięsień dwugłowy uda. Ale dziś już jestem na sto procent gotowy do gry. Bałem się natomiast, że z powodu żółtych kartek nie wystąpię w Poznaniu. Okazało się, że żółte kartki z rundy kwalifikacyjnej są anulowane - wyjaśnił. Mecz Lecha z Austrią rozpocznie się o godz. 18.15.